Małopolski Komendant Wojewódzki Policji wyznaczył 20 tys. zł nagrody za pomoc w ujęciu sprawców. Do pierwszej eksplozji doszło przed godziną 9 przy ul. Siarczanej, po tym jak 52-letnia właścicielka domu jednorodzinnego otworzyła pilotem bramę garażu. Ranna została kobieta i jej 22-letni syn. Druga eksplozja nastąpiła przy ul. Jeleniogórskiej, gdy 55-latek próbował coś przenieść z piwnicy. - Wszystko wskazuje na to, że były to ładunki wybuchowe domowej konstrukcji, nafaszerowane m.in. gwoździami. Materiały te są badane w laboratorium - powiedział rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak. Poszkodowani, z oparzeniami twarzy, szyi, klatki piersiowej i rąk trafili do Szpitala Uniwersyteckiego, a potem na oddział leczenia oparzeń Szpitala Specjalistycznego im. L. Rydygiera. - Pacjenci mają oparzenia obejmujące od 20 do 35 proc. powierzchni ciała. Podajemy im antybiotyki, leki przeciwbólowe i przeciwzakrzepowe oraz płyny. Ich stan jest stabilny - powiedziała dyrektor ds. lecznictwa w szpitalu im. Rydygiera Bożena Kozanecka. Policjanci rozmawiali z poszkodowanymi. Jednak na razie policja nie ujawnia, czy ofiary się znały i jaki mógł być motyw ataku. W rejonie, gdzie doszło do eksplozji, pojawią się wzmocnione patrole i policjanci po cywilnemu. Do mieszkańców tej okolicy policja apeluje o ostrożność i o zgłoszenie, jeśli znajdą podejrzane przedmioty. Posłuchaj relacji reportera RMF Marka Balawajdra: Posłuchaj rozmowy z dyrektorem szpitala, gdzie trafili poszkodowani: