Taką deklarację złożyli przedstawiciele samorządów: Wojciech Kozak - członek Zarządu Województwa Małopolskiego, Elżbieta Burtan - wójt gminy Zabierzów, Wacław Kula - wójt gminy Liszki. Porozumienie w tej sprawie podpiszą z Jackiem Grygą, dyrektorem oddziału krakowskiego Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad na przełomie września i października. - Gdy projekt będzie gotowy, łatwiej będzie przekonać władze w Warszawie o przeznaczenie pieniędzy na budowę ekranów - uważa Elżbieta Burtan, pomysłodawczyni montażu finansowego na projekt ekranów. Te ustalenia podjęto w miniony piątek w Liszkach na spotkaniu z inicjatywy członków komitetu ds. budowy ekranów akustycznych przy A4 i S7. Mieszkańcy są skłonni protestować przy porcie lotniczym w Balicach, jeśli inwestor nie rozpocznie prac nad budową ekranów. - Jesteśmy naprawdę zdeterminowaną grupą. Kiedy autostrada powstawała ponad 20 lat temu, były zapisy chroniące środowisko, ale nikt do nich nie przywiązywał wagi, bo ruch na drodze nie był duży. Dopiero, gdy kilka lat temu ludzie poczuli, jakie niesie zagrożenie, zaczęli się upominać o ekrany. Są tak zdesperowani, że walczyć będą różnymi sposobami. Będą protestować i indywidualnie pójdą do sądu - zapowiada Janusz Świątek, sołtys Szczyglic. Zaznaczył, że mieszkańcy sąsiadujący z autostradą i drogą S7, wcale nie chcą organizować protestów i że będą one ostatecznością, gdy nic nie drgnie w sprawie ekranów. Komitet ds. budowy ekranów domaga się rzetelnego zbadania poziomu hałasu w ich miejscowościach. Badania mają być wykonywane co pięć lat - kolejne przeprowadzone mają być w tym roku. Mieszkańcy uważają, że wyniki ostatnich pomiarów są zaniżone, a ponadto prowadzono je tam, gdzie hałas jest najmniejszy, przez co miejsca w których mieszkają zostały zakwalifikowane do tzw. niskiego i średniego priorytetu (są cztery: bardzo wysoki, wysoki, średni i niski). Oznacza to, że ekrany, jeśli w ogóle będą tam budowane, to staną w ostatniej kolejności. Ustawa o ochronie środowiska nakłada na zarządcę drogi obowiązek wykonania ich do 2013 r., zgodnie z przyjętym w 2009 r. przez Sejmik Województwa Małopolskiego "Programem ochrony środowiska przed hałasem do 2013 r." GDDKiA nie wdraża go ze względu na brak pieniędzy. Teraz, jak powiedział Wojciech Kozak, powinna kończyć się procedura projektowania, ale nie ma żadnych restrykcji, jeśli zarządca ich nie wykona. Dotychczas nie zrobiono nic w ramach programu, bo koszt budowy ekranów w Małopolsce przy drogach krajowych, oszacowano na 490 mln zł, a GDDKiA nie otrzymała na ten cel funduszy z warszawskiej centrali. - Nie jest to moja zła wola - przekonywał uczestników spotkania Jacek Gryga, dyrektor krakowskiej GDDKiA. W odpowiedzi na pytanie Alicji Handziuk, reprezentującej komitet przyznał, że dotychczas, w ramach ochrony środowiska w tym rejonie, nie wykonano innych działań oprócz modernizacji autostrady na odcinku Balice-Opatkowice. Zdaniem Magdaleny Lipień, mieszkającej przy wiadukcie w Kryspinowie, remont drogi wcale nie wpłynął na obniżenie hałasu w rejonie, w którym mieszka. Zagrożenie dla realizacji stanowią też plany obniżenie wskaźników, decydujących o priorytecie budowy ekranów. ZWM wystąpił do ministra ochrony środowiska o zmianę norm, zawartych w programie. Zarząd wnioskuje o podwyższenie ich o 5 decybeli. - Nie zgadzamy się na to, bo wtedy będą niskiej jakości i nie będą pochłaniały dźwięków - zastrzega Alicja Handziuk. Obecnie przyjęto w nocy 50 decybeli, a w dzień 60. Członkowie komitetu twierdzą, że w rejonie ich zamieszkania hałas wynosi 78 decybeli i mimo tego został on zakwalifikowany do niskiego priorytetu. Jak zapewnił Wojciech Kozak, wnioskowane zmiany nie będą dotyczyć okolicy autostrady i lotniska. Grzegorza Kosteckiego, którego dom stoi w odległości 40 m od autostrady oraz Magdalenę Lipień dziwią różnice w przeliczaniu wskaźników przez GDDKiA oraz "Stalexport", który jest odpowiedzialny za budowę ekranów na odcinku przez niego zarządzanym w kierunku Śląska. Tam priorytet jest bardzo wysoki. - GDDKiA ma obowiązek postawić ekrany, nie tylko ustawowy, ale też moralny, bo gdy budowano drogę, ludzie za marne grosze oddawali pod nią ziemią. Jedna mieszkanka oddała 80 arów i za otrzymane pieniądze kupiła maszynę do szycia dla dziecka - taki przykład podał Janusz Świątek. Jest zdziwiony, że przy tarnowskiej autostradzie, która ma być oddana za 2 lata, już przy niezabudowanych terenach powstają ekrany, bo przewiduje się wzrost natężenia ruchu, a tu, gdzie mieszkają ludzie, nie stawia się ich. Kazimierz Czekaj, radny Sejmiku Województwa Małopolskiego mówił o absurdzie postawienia ekranów przy tej drodze przy... torach kolejowych. Mówił też o kosztach: kilometr ekranów z jednej strony kosztuje 6 mln zł, a paradoksalnie budowa takiego samego odcinka drogi wojewódzkiej 4-8 mln zł. Przy A4 w tych miejscowościach, ekrany powinny stanąć z jednej strony na długości 11 km i kilka po drugiej stronie. Szacuje się wydatek na to ponad 70 mln zł. Początkowo komitet wyznaczył GDDKiA termin rozpoczęcia procedury do końca czerwca. Po ustaleniach w sprawie wspólnego finansowania projektu, dostosował się do daty zaproponowanej przez dyrektora Grygę - podpisania porozumienia do końca września. Jeśli ten termin nie zostanie dotrzymany, wówczas komitet zorganizuje protest. Ewa Tyrpa ewa.tyrpa@dziennik.krakow.pl Zobacz także w "Dzienniku Polskim": Uniwersytet Jagielloński oddał hołd ofiarom Pod krzyżem katyńskim Prosty wzruszający gest