- Wojewoda jest ostatnią instancją, która może zapobiec degradacji zasobów wód mineralnych i leczniczych, z których słynie rejon Piwnicznej. Apelujemy o unieważnienie pozwolenia na budowę dla ośrodka narciarskiego na górze Kicarz - mówi Radosław Ślusarczyk, prezes Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. Ekolodzy boją się o wodę Podczas dzisiejszej konferencji w Śródmiejskim Ośrodku Kultury w Krakowie, którą zatytułowali "Piwniczna-Zdrój bez wody mineralnej", członkowie Stowarzyszenia przedstawią swoje argumenty przeciwko realizacji inwestycji. Ekologów wspierają specjaliści z zakresu geologii i hydrogeologii z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie: dr inż. Lucyna Rajchel oraz dr inż. Mariusz Czop. Na konferencji będą mówić o znaczeniu i zagrożeniu wód mineralnych i leczniczych regionu. - Realizacja tej inwestycji z całą pewnością będzie skutkować powstaniem niekorzystnych przeobrażeń środowiska naturalnego - degradacji jakościowej wód mineralnych "Piwniczanka" oraz aktywizacji ruchów osuwiskowych na stokach góry Kicarz - uważa dr Czop. Starosta zezwolił na budowę Przedstawiciele stowarzyszenia uważają, że Jan Golonka, starosta nowosądecki, zezwolił na budowę stacji narciarskiej w strefie zasilania wód mineralnych "Piwniczanka", a jednocześnie na terenie aktywnego osuwiska i takie argumenty przywołają podczas dzisiejszej konferencji. Pod koniec maja 2010 roku Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu skierowała do Starostwa Powiatowego sprzeciw od ostatecznej decyzji starosty Golonki o zatwierdzeniu projektu budowlanego i udzieleniu pozwolenia na budowę kompleksu sportowo-rekreacyjnego na Kicarzu. Jednocześnie zobligowała starostę do wydania ponownej decyzji, biorąc pod uwagę opinie niezależnych ekspertów z Państwowego Instytutu Geologicznego i AGH w Krakowie, które pojawiły się po uzyskaniu przez inwestora zgody na budowę. 25 lutego bieżącego roku starosta podtrzymał zezwolenie na realizację inwestycji. Ekolodzy są przeciwko - Wydając pozytywną opinię braliśmy pod uwagę plan zagospodarowania przestrzennego i decyzję środowiskową wydaną przez Edwarda Bogaczyka, burmistrza miasta i gminy Piwniczna-Zdrój oraz dokumentację geologiczno-inżynierską sporządzoną przez inwestora - wyjaśnia stanowisko powiatu Marian Ryczek, dyrektor Wydziału Geodezji i Budownictwa Starostwa Powiatowego w Nowym Sączu. Dodaje, że decyzja odrzucająca wniosek prokuratury nie uprawomocniła się. - Wciąż może wpłynąć odwołanie i wtedy sprawę będzie rozpatrywał wojewoda - informuje Ryczek. Z argumentacją starostwa nie zgadzają się ekolodzy, którzy uważają, że nigdy nie poddano rzetelnej analizie wpływu planowanej inwestycji na wody podziemne i na ryzyko wystąpienia osuwisk. Twierdzą, że inwestor nie sporządził dokumentacji hydrogeologicznej, która jest niezbędna dla takich inwestycji. Zwracają także uwagę na naruszenie zakazu wycinki drzew, który obowiązuje w strefie B ochrony uzdrowiskowej obejmującej Kicarz. Mieszkańcy chcą pracy Przeciwni działaniom ekologów są zarówno mieszkańcy Piwnicznej, jak i burmistrz gminy Edward Bogaczyk. Pierwsi w lutym złożyli na ręce Jana Golonki petycję, podpisaną przez ponad 300 osób, z prośbą o oddalenie nieracjonalnych wniosków ekologów sprzeciwiających się inwestycji pod nazwą "Kompleks sportowo-rekreacyjny Kicarz". Argumentują, że stacja narciarska przełoży się na ponad 500 nowych miejsc pracy. "Nie chcemy być skazani na wyniszczenie ekonomiczne naszego miasta i gminy przez nieodpowiedzialne działania "pseudoekologiczne". Okoliczne wsie zamierają, ludzie nie mają pracy, turyści uciekają na Słowację" - napisali w petycji. Wójt nie popiera ekologów Wójt Bogaczyk argumenty ekologów uważa za nieprzekonujące. - Nie wiem komu zależy na degradacji naszej gminy i dlaczego nagle zaczęły się protesty. Na początku nikt nie zgłaszał sprzeciwu. "Piwniczanka" wierci w pobliżu rzeki Poprad, nie obawiając się skażenia wód. Skąd obawy, że dojdzie do skażenia przy budowie stacji narciarskiej? - zastanawia się burmistrz. Dodaje, że jego zdaniem, ani działacze Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, ani specjaliści z AGH dzisiejszą konferencją nie zmienią decyzji o powstaniu stacji narciarskiej. - Tyle razy już się sprzeciwiali, a i tak nic to nie dało. Ich argumenty dla mnie są niedorzeczne, a eksperci, którzy zza biurka wydają opinie, są niewiarygodni - uważa Bogaczyk. Alicja Fałek Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Kolejka na Kasprowy jeździ już 75 lat Misja misją, ale pieniądze najważniejsze Drogi są priorytetem