Mężczyzna wpadł, bo jego zachowanie wzbudziło podejrzenie egzaminatora. Kursant siedział przy stanowisku komputerowym. Miał spuszczoną głowę i szeptem czytał pytania. - W pierwszej chwili egzaminator pomyślał, że może po prostu chce je lepiej zrozumieć - mówi Józef Polaczek, dyrektor Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Nowym Sączu. - Dziwiła go jednak postawa kursanta. Był mocno pochylony i bardzo zestresowany. Gdy egzaminator do niego podszedł, okazało się, że czyta pytania przez mikrofon podłączony do telefonu komórkowego. Odpowiedzi dostawał esemesem i wprowadzał je do komputera. Oczywiście egzamin został przerwany. Wezwano policję, która przejęła tę sprawę. My mogliśmy jedynie unieważnić wyniki jego egzaminu, uznając, że korzystał z niedozwolonych pomocy. Do tej pory egzaminatorzy najczęściej przyłapywali zdających na korzystaniu ze ściąg. Podkreślają, że na salę można wnosić telefony komórkowe, ale na czas egzaminu trzeba je wyłączyć. Przypomnijmy, że w ostatnich miesiącach w MORD ujawniono kilka prób oszukania egzaminatorów. W styczniu mieszkaniec Bochni usiłował zdać egzamin za brata, posługując się podrobionym dowodem osobistym. Uciekł z samochodu, gdy dokument wzbudził podejrzenia osoby prowadzącej egzamin. Wcześniej, tego samego dnia, w odstępie 30 minut, fałszywymi dowodami osobistymi posłużyli się mieszkaniec Krakowa i Andrychowa. Próbę oszustwa ujawniono, bo egzaminatorzy są przeszkoleni m. in. w zakresie rozpoznawania autentyczności przedstawianych im dokumentów. Są one kilkakrotnie sprawdzane. Na etapie egzaminu teoretycznego podróbka może nie zostać wychwycona, bo w krótkim czasie trzeba zweryfikować dane osobowe 20 osób. Inaczej jest w części praktycznej, bo wtedy kursant zostaje sam na sam z egzaminatorem, który ma więcej czasu na dokładne sprawdzenie dokumentu. SZEL