Dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Paweł Skawiński powiedział, że psy stanowiące zagrożenie dla tatrzańskiej fauny mogą być, zgodnie z prawem, odstrzelone. W minionym tygodniu turyści poinformowali władze TPN, że widzieli psa szarpiącego martwego świstaka w Kotle Gąsienicowym. I po świstakach... - Przyrodnicy odnaleźli we wskazanym przez turystów miejscu dorosłego, zagryzionego przez psa świstaka mierzącego 53 cm długości - powiedział Skawiński i zaznaczył, że to już drugi przypadek zagryzienia świstaka przez psa w Tatrach. Według relacji przyrodników z TPN, był to pies podobny do rasy husky. Zwierzę wyglądało na zadbane. Pies ten był wcześniej widywany w Tatrach, prawdopodobnie już wcześniej wyprawiał się na łowy. - Zarządziliśmy obławę z bronią na tego psa, który wymknął się na Skupniowym Upłazie - relacjonował Skawiński. Dyrektor TPN zwraca uwagę, że problem z psami, które atakują dzikie zwierzęta, jest w Tatrach coraz bardziej widoczny. Według niego wataha trzech zdziczałych psów atakuje kozice w rejonie Czerwonych Wierchów. Psy są też widywane w Dolinie Kościeliskiej. - Nie stwierdziliśmy zagryzienia kozic przez psy, ale w ostatnich dniach znaleźliśmy zagryzioną przez psy sarnę - powiedział Skawiński. Mogą strzelać do psów Władze TPN apelują do turystów i mieszkańców podtatrzańskich miejscowości, aby pilnowali swoich czworonogów i nigdy nie wprowadzali psów w obszary chronione, nawet na smyczy lub w kagańcu. W Tatrach mogą przebywać jedynie psy pasterskie pilnujące stad owiec, psy ratownicze używane przez ratowników górskich oraz psy-przewodniki osób niewidomych. - Musimy temu stanowczo przeciwdziałać. Psy stanowiące zagrożenie dla dzikich zwierząt w Tatrach wolno nam odstrzeliwać. Jest to dramatyczne wydarzenie i nie wyobrażam sobie, aby na oczach turystów strzelać do psów. Z drugiej strony turyści powinni sobie zdawać sprawę, że jeżeli pies zagryza świstaka - gatunek szczególnie chroniony - to decyzja o odstrzale psa jest uzasadniona - podsumował Skawiński. Apel do właścicieli czworonogów Paweł Średziński z organizacji ekologicznej WWF Polska uważa, że problem psów atakujących zwierzęta dziko żyjące to wynik niefrasobliwości ich właścicieli. - Najlepszym rozwiązaniem takiego problemu jest wyłapywanie takich psów i ustalanie, kto jest ich właścicielem lub kto pozbawił tego zwierzęcia domu. Wówczas można ukarać taką osobę - powiedział Średziński. Według Beaty Czerskiej z Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki na Zwierzętami, często zdarza się, że lekkomyślni turyści zabierają psy na szlaki i porzucają je w górach. W ubiegłym roku odnaleziono wyczerpanego psa na Zawracie (2159 m n.p.m.), w 2009 roku za turystami wszedł pies na Giewont (1894 m n.p.m.), a innym razem niefrasobliwi turyści na łańcuchu wyprowadzili na Kasprowym Wierchu psa rasy bernardyn.