W myśl wprowadzonych 1 stycznia przepisów chorzy na raka mają otrzymywać szybszą niż dotąd pomoc medyczną. Pacjenci mają trafić na tzw. "szybką ścieżkę onkologiczną", przyspieszającą prawidłowe postawienie diagnozy i rozpoczęcie leczenia. W teorii zamysł reformy jest bardzo słuszny, w praktyce nie działa jednak, przynajmniej na razie, tak, jak chcieliby pomysłodawcy. Szefowie niektórych małopolskich szpitali, podaje "Dziennik Polski", są zdania, że "program wprowadzono bardzo szybko i bez pilotażu, co musi skutkować niepewnością". Wątpliwości próbowało rozwiać kierownictwo Szpitala im. Żeromskiego z Krakowa. 18 grudnia dyrekcja skierowała do ministerstwa zdrowia listę 28 pytań, m.in. o metody działania konsylium, które według nowych zasad decyduje o leczeniu pacjenta, uprawnienia kombatantów czy procedurę wystawiania zielonej książeczki. Szpital wciąż czeka na odpowiedź, chociaż nowe procedury obowiązują już drugi tydzień. Niepewność co do sprawności funkcjonowania nowych przepisów budzi też pominięcie w reformie interny. Oznacza to, że pacjent, u którego na oddziale wewnętrznym szpitala zdiagnozowano nowotwór, nie może zostać skierowany na "szybką ścieżkę onkologiczną". Lekarze i kierownicy szpitali pytań i wątpliwości mają wiele. W rezultacie pospiesznie wprowadzonych przepisów, informuje "Dziennik Polski", część szpitali nie przystąpiła do pakietu onkologicznego, a te związane umową z NFZ-em mają sporo problemów z wcieleniem nowych rozwiązań w życie. Więcej w "Dzienniku Polskim".