Na początek prezydent Krakowa Jacek Majchrowski proponuje zmniejszyć liczbę koncesji z 2500 do 2350. Ale dla radnych Dzielnicy I, czyli ścisłego centrum, to zdecydowanie za mało i żądają ograniczenia liczby punktów z trunkami do 2000. - Najbardziej uciążliwe są całodobowe sklepy - mówi radna Barbara Zarzycka-Rzeźnik, do której wpływa wiele skarg od mieszkańców na pijących i hałasujących nocą pod oknami kamienic. Nagła likwidacja dużej liczby sklepów oznacza dla wielu osób utratę pracy - ostrzega jednak Jerzy Woźniakiewicz, szef Komisji Praworządności Rady Miejskiej. Sugeruje stopniowe wygaszanie zezwoleń oraz lepsze egzekwowanie prawa, by w pobliżu sklepów było bezpieczniej. Na wojnie z wódką Kraków może stracić, bo zamykanie punktów to mniejsze wpływy do kasy miasta. Szacuje się, że w br. zyska tym 18,5 mln zł, a likwidacja 500 sklepów uszczupliłaby dochody przynajmniej o 1 mln - wylicza "DP".