Jak wynika z ustaleń policji, nigdy w rodzinie nie dochodziło do awantur, a na postępowanie rodziców nie było skarg. - Jak ustaliliśmy rodzina była bardzo zamożna. Rodziców stać było na normalne wychowanie i utrzymanie dziecka - wyjaśnia podinspektor Mariusz Ciarka z małopolskiej policji. - Najprawdopodobniej rodzice zamiast korzystać z pomocy lekarzy, udawali się nie wizyty do osób świadczących usługi paramedyczne, tak zwanych znachorów - dodawał podinspektor Ciarka. W ciągu pół roku dziecko nie było ani razu u lekarza, nie przeszło też żadnych szczepień. Wiadomo też, że Madzia po urodzeniu otrzymała najwyższą ilość punktów w skali Apgar. Jak wynika z sekcji zwłok, dziecko nie zmarło w wyniku choroby, czy obrażeń ciała. - Jedyną przyczyną zgonu było zagłodzenie. Taki stan musiał trwać przynajmniej od kilku tygodni. Dziecko na dwa tygodnie przed śmiercią nie było już w stanie dawać jakichkolwiek oznak życia. Zmarło z wycieńczenia - tłumaczy Piotr Kosmaty, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Teraz policja razem z prokuraturą wyjaśnia, co działo się z dzieckiem od chwili jego narodzin oraz z kim kontaktowali się jego rodzice. Zwłoki niemowlęcia w jego łóżeczku na poddaszu domu znaleźli pracownicy pogotowia ratunkowego. Wcześniej wezwał ich ojciec dziecka. Mężczyzna wystraszył się, że jego córka zrobiła się sina. Lekarze po stwierdzeniu zgonu dziewczynki, wezwali policję.