Ich liczba jest trudna do oszacowania - według pracowników organizacji "Parasol" to kilkadziesięcioro małolatów. Zagrożonych jest jednak więcej. A popyt wzrasta; wraz z rozwojem tanich linii lotniczych do Krakowa napływają pedofile z krajów zachodnich - pisze "Gazeta Krakowska." - Kraków jest miejscem docelowym dla turystyki seksualnej. M. in. dla takich gości stworzono hotele, sauny i puby, jak również kluby typu dark room - miejsca poszukiwania homoseksualnego kontaktu, które nieletni wykorzystują do oferowania seksu za pieniądze - mówi Marcin Drewniak z "Parasola".Napływ tego typu turystów następuje z opóźnieniem, kilka lat po wprowadzeniu tanich lotów, bo to środowisko jest bardzo ostrożne.Mechanizm działania siatek pedofilskich jest wszędzie podobny - zaufany człowiek poleca lokal lub nieletniego innemu zaufanemu. To, w powiązaniu z niemal mafijną strukturą zapewnia, że bardzo mało podobnych przestępstw wychodzi na jaw." Młodzież z tego środowiska boi się o tym mówić nawet nam, ludziom pracującym na ulicy - przyznaje Marcin Drewniak. - Prawda jest taka, że większość prostytucji małoletnich nie pojawia się w naszych statystykach - przyznaje Sylwia Bober-Jasnoch z biura prasowego małopolskiej policji.Sama prostytucja nie jest bowiem karalna, pod kodeks karny podlegają tylko czynności seksualne z udziałem dzieci do lat 15 - i to niezależnie czy jest za to pobierana opłata czy nie. - Natomiast gdy zatrzymujemy np. 16-letnią prostytutkę, sprawa kierowana jest do sądu rodzinnego, który sprawdza, czy dziecko ma dostateczna opiekę - dodaje Sylwia Bober. Dodatkowym utrudnieniem dla policji jest fakt, że prostytuujący się nieletni nie są widoczni. Nie ubierają się bardzo wyzywająco ani nie stoją na ulicy jak klasyczne prostytutki.Najbardziej zawoalowanym sposobem jest prostytucja w centrach handlowych zaznacza "GK".