Wczoraj poinformowano, że Byrcyn miałby objąć stanowisko wicedyrektora parku do spraw nauki, promocji i edukacji. Szef TPN-u przyznał, że Wojciech Gąsienica-Byrcyn złożył dwa tygodnie temu wniosek o pracę. Problem jednak w tym, że wystąpił on o zatrudnienie na stanowisku, którego po prostu nie ma. Obecny dyrektor nie widzi też powodu, by je tworzyć, wymagałoby to zresztą wprowadzenia wielu zamian w prawie TPN, ze statutem włącznie. Całą sytuację szef parku określa jako idiotyczną i jak twierdzi, nikt z nim nie konsultował ostatnich decyzji. Co więcej, przed tygodniem, na spotkaniu w Zakopanem wiceminister i Główny Konserwator Przyrody Ewa Symonides oświadczyła, że nie widzi możliwości zatrudnienia Byrcyna na stanowisku wicedyrektora TPN. - Była natomiast propozycja dla doktora Wojciecha Gąsienicy - Byrcyna, aby przyjął stanowisko pracownika naukowego - adiunkta, ale odmówił. Na tym się skończyło, w związku z tym ta wczorajsza wiadomość mnie zupełnie zaskoczyła - mówi Skawiński. Dyrektor mówi, że ministerstwo sugeruje mu, by podał się do dymisji. Decyzja należy jednak wyłącznie do niego i na razie - jak mówi - nie zamierza jej podejmować. Według Skawińskiego, minister ma za to prawo do oceny jego działania i ewentualnego odwołania go, bo "nie ma takiej formy odwołania jak dymisja".