Same zaliczki podatku trafiły na konto urzędu skarbowego kilkanaście dni później. Jednak urząd i tak oskarżył dyrektora Krzysztofa Kicińskiego. Dzisiaj sąd chciał umorzyć postępowanie, urząd skarbowy nie wyraził jednak na to zgody. Reprezentująca urząd skarbowy mecenas nie chciała powiedzieć, dlaczego mimo że pieniądze wpłynęły na konto urzędu ten nadal upiera się przy wymierzeniu kary. Dyrektor skarbówki oraz jego rzecznik zgodnie stwierdzili, że nie będą komentować dzisiejszej rozprawy, ponieważ była ona utajniona. Obrońca oskarżonego mecenas Jan Widacki nie krył zdumienia postawą urzędu. - Dla urzędu skarbowego funkcjonowanie szpitala jest tym samym co funkcjonowanie fabryki, tylko że ta działalność gospodarcza polega na leczeniu ludzi i ratowaniu życia, zdrowia - powiedział. Sam oskarżony dyrektor Kiciński nie rozumie sytuacji w jakiej się znalazł: - Nie wyobrażam sobie podobnej sytuacji, ona jest koszmarna. Grozi mu kara do dwóch lat więzienia.