Bocheńscy prokuratorzy w ciągu trzech ostatnich dni zabezpieczyli wszystkie dostępne dowody. - W związku z tym ustała główna przesłanka stosowania aresztu, czyli obawa utrudniania postępowania - wyjaśniła prok. Bożena Owsiak. Decyzja została wydana na podstawie merytorycznej oceny zebranych materiałów. Do tej pory ani do prokuratury, ani do sądu nie wpłynęły bowiem żadne zapowiadane poręczenia bądź zażalenie na stosowanie aresztu od obrońcy. (Złożenie poręczenia w sprawie dróżniczki zapowiedzieli w iątek senator Józef Sztorc (PSL) oraz Stowarzyszenie Alter Ego, zajmujące się pomocą poszkodowanym w wypadkach i katastrofach drogowych). Jak powiedział mediom ojciec ofiary, Jan Kulig, cała rodzina współczuje dróżniczce i przebacza jej. Do spotkania ojca z dróżniczką doszło w Komendzie Policji w Bochni po wypadku. Kobieta uklękła i poprosiła o przebaczenie, Jan Kulig w imieniu rodziny takiego przebaczenia jej udzielił. Jak informowała wcześniej tarnowska prokuratura, wniosek o aresztowanie dróżniczki związany był zarówno z wysokim zagrożeniem karą i stopniem naruszenia obowiązków służbowych, jak również z niejednoznacznym materiałem dowodowym. Dróżniczka nie potrafiła bowiem wyjaśnić, dlaczego rogatki nie były opuszczone ani odnieść się do innych zebranych w sprawie dowodów. Z tych samych powodów sąd zdecydował zastosować areszt wobec dróżniczki. Prokuratura postawiła kobiecie zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób. Grozi za to od 2 do 12 lat więzienia. Początkowo dróżniczka została aresztowana na 3 miesiące. Obecnie prokuratura podjęła decyzję o zastosowaniu innych środków zabezpieczających, polegających na zawieszeniu w czynnościach służbowych i zakazie opuszczania kraju. 50-letnia dróżniczka Michalina K. 13 lutego z niewyjaśnionych dotąd powodów nie opuściła rogatek na strzeżonym przejeździe kolejowym w Rzezawie (Małopolska) i z tego powodu na torach zginął trzykrotny mistrz Polski i wicemistrz Europy w rajdach samochodowych Janusz Kulig. Maszynista widział wjeżdżający na tory samochód i dawał ostrzegawcze sygnały świetlne oraz dźwiękowe, jednak auto się nie zatrzymało. Skład wpadł na samochód, rozbijając go doszczętnie. Przeprowadzane badania wykazały, że dróżniczka oraz maszynista pociągu byli trzeźwi.