Policjanci i urzędnicy mówią, że poprawi to bezpieczeństwo w mieście. Wszyscy powołują się na doświadczenia kilku europejskich miast, w których zniknęły ze skrzyżowań znaki i światła. Tam okazało się, że kierowca dojeżdżający do takiego miejsca zaczyna baczniej obserwować to, co się wokół niego dzieje. Zwalnia i kilka razy upewnia się, kto ma pierwszeństwo. Tak też ma być w krakowskiej strefie "B". Przy okazji tych zmian poprawi się także wygląd zabytkowego, pełnego turystów centrum miasta. Około 200 znaków "ustąp pierwszeństwa" zniknie. W pewien sposób poprawi to estetykę miasta. Zanim to jednak nastąpi mamy 17 dni na przyswojenie sobie informacji o zmianach. Na pewno najtrudniej będzie się przestawić jeżdżącym po centrum dorożkarzom, kierowcom meleksów i rowerzystom. Popierasz drogową rewolucję? A może twoim zdaniem ten pomysł to absurd? Podyskutuj