Teraz, gdy trwa modernizacja drogi wojewódzkiej nr 780 pomiędzy Kryspinowem a Liszkami, sytuacja sięgnęła szczytu, bo kierowcy urządzili sobie nią skrót do Piekar. - Droga jest wąska, dziurawa, kierowcy rozjeżdżają ludziom pola i niemiłosiernie się kurzy. Po każdym samochodzie wzbijają się tumany szarawego pyłu. Okna są od niego matowe i nie da się ich otworzyć - skarżą się mieszkańcy. Podkreślają też, że znacznie zwiększa się zagrożenie stwarzane pieszym. Tą drogą codziennie do szkoły chodzą dzieci, które narażone są na potrącenie przez samochody, bo przy drodze nie ma pobocza. Kierowcy rozjeżdżają ludziom pola Mieszkańcy dziwią się, że gmina nie chce położyć na niej nakładki asfaltowej i wprowadzić ograniczenia tonażu - dzisiaj obowiązuje tam do 10 ton. - Od dawna myślimy o wyasfaltowaniu drogi. Wiemy, że gdy jest sucho unosi się pył, a gdy pada, to jest błoto. Droga jest bardzo wąska i musi być poszerzona, jednak nie wszyscy właściciele przydrożnych działek godzą się na przeznaczenie odpowiednich kawałków na jej poszerzenie - tłumaczy Wacław Kula, wójt gminy. Wójt tłumaczy, ale... Dodaje, że jedni mieszkańcy tej części Kryspinowa upominają się o nawiezienie kamienia na uzupełnienie dziur tworzących się, gdy zostanie on wypłukany przez deszcz, a inni przeciw temu protestują w obawie, że będzie się bardziej kurzyło. Niektórzy właściciele działek przed ich rozjeżdżaniem, powbijali na granicy z drogą metalowe słupki. Są one niewidoczne, niejeden kierowca w nie wjechał i uszkodził auto. To też efekt nieprzestrzegania znaku o ograniczeniu prędkości do 30 km/godz. - W gminie asfaltowane były węższe dróżki, czy wręcz ścieżki - odpierają argument wójta o zbyt wąskiej drodze mieszkańcy. Są skłonni ją zablokować. Codziennie przejeżdża tędy kilkaset samochodów. Zdaniem wójta Kuli, ograniczenie tonażu jest niemożliwe, bo funkcjonuje tam firma, do której jeżdżą ciężarówki. Uważa, że mazurową drogą skrót urządzili sobie miejscowi kierowcy, bo obcy nie znają objazdów. Mieszkańcy argumentów słuchać nie chcą - To mylna opinia, bo dzisiaj, w dobie CB-radio, kierowcy natychmiast przekazują sobie informacje o skrótach. Widzimy jeżdżące tędy ciężarowe auta, a nawet wielkie tiry spoza naszego terenu - odpowiadają mieszkańcy. Są zbulwersowani, że jeżdżą tędy także busy, które na pewno nie mają na to pozwolenia, skoro objazd jest nielegalny. Mieszkańcy obawiają się, że ich gehenna będzie trwać w nieskończoność, bo dochodzą ich słuchy, że termin zakończenia prac przy przebudowie mostu na drodze wojewódzkiej 780 przedłuży się. Jest ona zamknięta i dlatego wyznaczono objazdy drogami powiatowymi. Boją się, że ich męka będzie trwała wiecznie - Ten jest nielegalny i nie możemy za niego brać odpowiedzialności - zastrzega Grzegorz Stech, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie. Zapewnia, że termin oddania mostu do 15 lipca zostanie dotrzymany i że nie jest on zagrożony. - Prace wykonywane są zgodnie z harmonogramem i nie wiem skąd biorą się wątpliwości mieszkańców - dodaje dyrektor Stech. Ewa Tyrpa ewa.tyrpa@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Kolej aglomeracyjna tak, pieniądze na nią nie Rozpoczęła się wielka odbudowa Azoty dla turystów