Miasto idzie za przykładem Lublina, w którym sklep z dopalaczami jest pod obstrzałem miejscowego Sanepidu. Wczoraj uprawomocniła się tam decyzja o natychmiastowym wycofaniu 8 produktów z obrotu. - Na stronie internetowej www.wypalaczenowytarg.pl, która zostanie uruchomiona najpóźniej przed nowym rokiem szkolnym, będziemy prowadzić szeroką akcję informacyjną dla dorosłych i młodzieży - wyjaśnia Marcin Jagła, naczelnik Wydziału Infrastruktury Społecznej i Promocji Urzędu Miasta. Podkreśla, że jest już pierwsza dobra wiadomość. Od tego poniedziałku sklep istniejący na dworcu PKP już nie działa. Właściciel dostał wypowiedzenie w trybie natychmiastowym. Naczelnik nie ukrywa zadowolenia, że Sanepid w Lublinie walczy kwestionując dopalacze, jako produkty kolekcjonerskie. To w nich miejscowi inspektorzy znaleźli mikroelementy i witaminy, świadczące o tym, że są to produkty żywnościowe. Choć produkty były podpisane, jako te "kolekcjonerskie", ich skład bezsprzecznie świadczył o tym, że są żywnością. - Ważne jest uświadomienie, iż dopalacze powinny podlegać przepisom sanitarnym, takim jak żywność - mówi naczelnik Jagła. Dlaczego? Są one przyjmowane doustnie. Naczelnik przypomina, że co prawda ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia jest już gotowa i jako jeden produktów szkodliwych jest w niej wpisany szkodliwy mefedron, jednak czeka ona jeszcze na podpis prezydenta. Tymczasem w Polsce trwa nadal zmasowana wyprzedaż tego produktu... Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Nowym Targu przeprowadził niedawno na terenie miasta kontrole w udziałem policji w trzech sekcjach: żywienia, higieny pracy i higieny szkolnej. Nie dopatrzył się jednak uchybień. - Na wszystkich produktach było napisane, że są kolekcjonerskie, a nie żywnościowe, jeśli by były takimi, na pewno byśmy zareagowali - wyjaśnia Barbara Komperda, zastępca dyrektora. Podkreśla, że produkty z nowotarskich sklepów nie są umieszczone w wykazie tych zakazanych. Dodaje, że inspektorzy niestety muszą działać zgodnie z literą prawa. Jedyną więc szansą jest zmiana ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia... Poseł Andrzej Gut - Mostowy podkreśla, że lubelski Sanepid tak naprawdę, jako jedyny w kraju walczy z dopalaczami. - Pozostałe nie chcą, bo się boją procesów sądowych... Wiem, że zajmują się tym największe kancelarie prawne. Dlatego, by działać, Sanepid musi mieć podstawy legislacyjne. Tymczasem problemem sklepów kolekcjonerskich miał się zająć rząd podczas posiedzenia 12 lipca. Niestety tak się nie stało... - To nie znaczy, że sprawa jest oddalona. My zresztą z poseł Hanną Zdanowską z Łodzi, gdzie także po zażyciu dopalaczy zmarli młodzi ludzie, powiedzieliśmy, że do sprawy będziemy wracać na każdym posiedzeniu Sejmu - zapewnia poseł Andrzej Gut Mostowy. Warto przypomnieć, że to on końcem czerwca, tuż po śmierci 21-latka w Nowym Targu, na ręce minister zdrowia Ewy Kopacz złożył interpelację w sprawie ograniczenia środków psychoaktywnych tzw. dopalaczy. Zwrócił uwagę, iż proponowane rozwiązanie polegające na każdorazowym poszerzaniu listy środków zakazanych nie spełnia swego zadania. Dlaczego? Prace legislacyjne są niestety dłuższe niż modyfikacja danego produktu i wprowadzenie go na rynek pod inną nazwą... Zdaniem posła, więc są dwa rozwiązania, albo uznanie dopalaczy za środki spożywcze, którymi są de facto, skoro są brane doustnie, albo zastosowanie bardzo restrykcyjnego rozwiązania irlandzkiego. Za sprzedaż dopalaczy ma tam grozić do 7 lat pozbawienia wolności, a dożywocie - osobom zaopatrującym w tego rodzaju towar sklepy. Sam poseł przypomina też, że głos w tej sprawie zabierał 8 lipca podczas posiedzenia Sejmu. Pytał o możliwość uznania dopalaczy za środek spożywczy. To wówczas Adam Fronczak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia obiecywał, że 12 lipca zostaną dokonane uzgodnienania pomiędzy Ministerstwami Zdrowia i Sprawiedliwości w sprawie nowelizacji ustawy. Posiedzenie nie doszło do skutku... Tymczasem Senat opiniuje teraz ustawę uchwaloną do Sejmu. To do jej wykazu włączono w sumie kolejnych 8 substancji, w tym mefedrom i różne pochodne kanabinoidów. Czy znowu jednak producenci dopalaczy będą szybsi i zmienią skład produktów? Warto dodać, że wczoraj w Łodzi był kręcony spot z udziałem koszykarza Marcina Gortata w ramach kampanii przeciw dopalaczom. Na planie grał on w koszykówkę i przestrzegał młodych zawodników, że "tylko słabi gracze biorą dopalacze". Tak właśnie brzmi hasło kampanii prowadzonej w Łodzi od kilku miesięcy. Beata Szkaradzińska beata.szkardzinska@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Mała orkiestra wielkiej pomocy gotowa do działania Pieniądze na pomysły Cmentarz nr 202 zostanie odtworzony