Sprawą zajmuje się Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Wieliczce, gdzie na podstawie analizy kart osuwiskowych sporządzanych przez pracowników Państwowego Instytutu Geologicznego wydano opinię, że masy ziemi zagrażają nie tylko 10 budynkom zakwalifikowanym przed kilkoma tygodniami do rozbiórki, ale także innym obiektom. Dotyczy to 12 kolejnych domów, o których wiadomo, że znajdują się na "ruchomej ziemi". Sprawą dyskusyjną jest natomiast to, na ile osuwiska są niebezpieczne teraz i z jakim zagrożeniem należy liczyć się w przyszłości. - Karty osuwiskowe to tylko opina kartograficzno-geologiczna. Aby móc powiedzieć ze 100-procentową pewnością, które budynki są bezpieczne, a które nie - trzeba przeprowadzić przede wszystkim badania geologiczno-inżynieryjne gruntu pod zagrożonymi obiektami. Tylko takie analizy mogą być podstawą do rozstrzygnięcia tej kwestii - tłumaczy Andrzej Jura, dyrektor Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Wieliczce. Narażeni na niebezpieczeństwo... Na badania geologiczno-inżynieryjne, które powinni wykonać pracownicy PIG, wielicki inspektorat czeka już kilka tygodni. - Sprawa się przewleka. Jest to niedopuszczalne, ponieważ mieszkańcy budynków, o których można powiedzieć, że pozostają niejako w zawieszeniu, cały czas są narażeni na niebezpieczeństwo. W Winiarach sytuacja jest niestety taka, że ziemia pracuje cały czas, osuwiska mogą uaktywnić się w każdej chwili - mówi Andrzej Jura. Dodaje, że PINB nie może przyjąć za "dobrą monetę" zapisów z kart osuwiskowych typu - "trudno stwierdzić, czy dom jest zagrożony; należy non stop monitorować sytuację, a szczególnie podczas deszczu". - Godząc się na to, że w tych domach ludzie będą nadal mieszkać, musimy mieć pewność, że budynki są bezpieczne - podkreśla dyrektor PINB w Wieliczce. Postanowiono już, że właściciele winiarskich budynków mieszkalnych, dla których nie ma "certyfikatu bezpieczeństwa", będą wzywani do wielickiego inspektoratu na tzw. rozprawy administracyjne. Mają się one rozpocząć w przyszłym tygodniu. - Podczas rozpraw właściciele domów będą musieli zdecydować, czy godzą się na ich rozbiórkę, czy wybierają drugą możliwość, a więc wykonanie stabilizacji osuwisk, znajdujących się pod budynkami (do czasu przeprowadzenia takich prac domy te nie będą mogły być zamieszkane - przyp. red.) - zapowiada Andrzej Jura. Dach nad głową straciło wiele rodzin Przypomnijmy, że wskutek osuwisk, które pojawiały się w gminie Gdów po ostatnich powodziach dach nad głową straciło dotychczas 10 rodzin z Winiar oraz po jednej z Huciska i Zręczyc. Poszkodowani podpisali już porozumienie z gminą odnośnie wypłaty odszkodowań za utracone mienie oraz budowy nowych domów. Wczoraj dokumenty te przesłano do Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie. - Śpieszyliśmy się bardzo z tą sprawą. Chcemy, by budowa nowych domów rozpoczęła się najszybciej jak to możliwe - mówi wójt Gdowa Zbigniew Wojas. Ponad połowa z poszkodowanych rodzin postanowiła wznieść budynki mieszkalne na działkach budowlanych będących ich własnością, natomiast pozostałym przekazane zostaną na ten cel gminne grunty w Fałkowicach oraz w Winiarach (w przysiółku Górki, gdzie nie ma zagrożenia osuwiskowego - przyp. red.). Jolanta Białek wielicki@dziennik.krakow.pl Żywioł uszkodził dziesiątki domów Majowe i czerwcowe powodzie spustoszyły w różnym stopniu w powiecie wielickim ponad 130 budynków mieszkalnych . We wszystkich tych sprawach prowadzone są postępowania w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego. W większości przypadków domom zagrażają osuwiska. Oprócz Winiar tego typu niebezpieczeństwa - na szczęście w mniejszej skali - występują m.in. także w Zakrzowie, Bodzanowie i Kokotowie. Czytaj więcej: Dwudziestka do Nowohuckiej Komarów mniej - akcja pomogła Komu przeszkadzały groby