"Zeszła potężna lawina z Marchwicznego Żlebu, która wyłamała lód na Morskim Oku, naniosła gałęzi. Zwały śniegu zerwały słupek z piktogramami oznaczającymi przebieg szlaku, został złamane płoty oraz zakryło zejście do słynnego jeziora. Szczęście jest takie, że lawina zeszła w nocy około godz. 23" - powiedział Bryniarski, komentując nagranie z Morskiego Oka, które zamieścił w sieci. Jak wyjaśnił, gdyby ta lawina zeszła w dzień, mogłoby dojść do strasznej tragedii, dlatego że we wtorek nad Morskim Okiem były rzesze turystów, również takich, którzy wchodzili na taflę jeziora, ignorowali zakaz wejścia. "Niestety turyści nie czytają i nie stosują się do widniejących zakazów" - skwitował. Lawina zeszła także na tak zwany półwysep miłości przez który przebiega szlak wokół jeziora. Marchwiczny Żleb opada do brzegów Morskiego Oka z Marchwicznej Przełęczy. Żleb przecina tzw. Ceprostradę, czyli popularny żółty szlak turystycznych prowadzący z nad Morskiego Oka na Szpiglasową Przełęcz. Czytaj też w INTERIA POGODA: Zamiecie śnieżne. Ostrzegają powiaty oblegane w czasie ferii Trzeci stopień zagrożenia lawinowego w Tatrach Marchwiczny Żlebem często schodzą lawiny śnieżne różnych rozmiarów. Zimą 1932 r. z tego żlebu zabiła dwóch pracowników schroniska nad Morskim Okiem. W 2000 r. Marchwicznym Żlebem również zeszła potężna lawina śnieżna wyłamując lód na jeziorze. W Tatrach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego. Lawiny schodzą samoczynnie. Czytaj też w Geekweek: Lawina w Tatrach. Co oznaczają stopnie zagrożenia?