Sąd przychylił się do wniosku prokuratury o ukaranie oskarżonych bez przeprowadzania rozprawy. - Oskarżeni nie byli wcześniej karani i przyznali się do winy, opisując przebieg przestępczego procederu - powiedział, uzasadniając wyrok sędzia Wojciech Ujwary. Jak powiedział prokurator Grzegorz Jędrzejek z prokuratury w Nowym Sączu, cały proceder organizowały prawdopodobnie dwie osoby. Ogłaszali się oni w lokalnej prasie i przez internet. Można było dowiedzieć się o tym także w jednej z podhalańskich dyskotek, a nawet zaraz po niezdanym egzaminie na prawo jazdy w Nowym Sączu. Nielegalne prawo jazdy, w zależności od kategorii, kosztowało od tysiąca dolarów wzwyż. Tak miał wyglądać przestępczy proceder Chętni do zdobycia prawa jazdy za pieniądze wyjeżdżali na Ukrainę, gdzie byli fikcyjnie meldowani. - Osoby te następnie udawały się pod ośrodek egzaminacyjny we Lwowie, nie zdawały żadnych egzaminów i odbierały ukraińskie prawo jazdy. Następnie, na podstawie ukraińskiego prawa jazdy, podejrzani wymieniali je na polskie odpowiedniki - wyjaśnił Jędrzejek. Dotychczas Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu oskarżyła 11 osób, które przyznały się do winy. Prokuratura nadal prowadzi postępowanie wobec 65 dalszych podejrzanych, a w najbliższym czasie zarzuty usłyszy kolejne 40 osób. Zarzuty usłyszała jedna z osób organizujących proceder, w stosunku do drugiej prokuratura nadal zbiera dowody. Dla osób, które nie przyznały się do winy, prokuratura będzie domagała się kary więzienia. Za ten czyn grozi do trzech lat pozbawianie wolności. Według informacji prokuratury, z możliwości nielegalnego zdobycia prawa jazdy korzystały głównie osoby, które w Polsce nie mogły poradzić sobie ze zdobyciem uprawnień. Na trop wpadli funkcjonariusze Straży Granicznej Prawa jazdy, które dotychczas zostały wydane podejrzanym na podstawie ukraińskich dokumentów, zatrzymano na potrzeby postępowania karnego. Prokuratura na bieżąco kieruje też wnioski do starostów o wznowienie postępowań w sprawach wydania polskiego prawa jazdy z oparciu o ukraińskie, ewentualnie o cofnięciu podejrzanym uprawnień. Na trop sprawy wpadli funkcjonariusze Straży Granicznej. Ich podejrzenia wzbudził fakt, że w czasie kontroli drogowych mieszkańcy Podhala często legitymowali się ukraińskimi prawami jazdy. Twierdzili, że legalnie zdobyli prawo jazdy na Ukrainie, biorąc tam udział w kursach. Z ustaleń Straży Granicznej wynika jednak, że byli wśród nich tacy, którzy przebywali na Ukrainie zaledwie po kilka godzin i zaraz wracali do kraju. Zgodnie z prawem, w Polsce można ubiegać się o potwierdzenie uzyskania prawa jazdy, jeżeli ktoś uzyskał je za granicą. Wyrok, który zapadł w poniedziałek, nie jest prawomocny.