Dłużnicy z biblioteki
Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie podpisała umowę z firmą windykacyjną, która będzie egzekwować zaległe kary od niesolidnych czytelników.
- W tej chwili 12 tysięcy książek powinno się znajdować u nas na bibliotecznych półkach lub u innych czytelników, a są u naszych dłużników. Rekordziści zalegają ze zwrotem nawet po kilka lat - mówi Artur Paszko, dyrektor WBP w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". - Przeanalizowaliśmy dane z ostatnich lat i okazało się, że kwoty z tytułu kar za nieterminowy zwrot książek wynoszą... 400 tys. zł, nie licząc wartości samych woluminów. Nie stać nas na taką rozrzutność. Wysyłanie upomnień i amnestie dla niesumiennych czytelników, ogłaszane co jakiś czas, nie przynosiły oczekiwanych rezultatów, dlatego postanowiliśmy zatrudnić firmę windykacyjną.
Wypożyczone z WBP książki czytelnik może przetrzymywać do miesiąca. Po tym okresie istnieje możliwość prolongaty. Można to uczynić telefonicznie, pocztą elektroniczną lub przychodząc do placówki. Mimo to lista dłużników co roku rośnie. Po terminie zwrotu biblioteka wysyła pocztą upomnienia do zapominalskiego czytelnika. Za każdy dzień zwłoki nalicza także 20 gr kary.
- Teraz będziemy wysyłać tylko jedno upomnienie, to i tak ukłon w stronę czytelników, bo nie mamy takiego obowiązku. Później sprawę przekażemy firmie windykacyjnej - tłumaczy dyrektor Artur Paszko. Ta wyśle pismo wzywające do zapłaty. Jeśli to nie poskutkuje, niesolidny czytelnik może zostać umieszczony w Krajowym Rejestrze Dłużników. A to wiąże się z trudnościami w otrzymaniu np. kredytu. Spać spokojnie nie mogą także czytelnicy, którzy zwrócili książki, ale nie uregulowali należności za przetrzymywanie ich. Za usługi windykacyjne WBP zapłaci miesięczny ryczałt w wysokości 200 zł plus 10 proc. od każdej wyegzekwowanej kwoty.