- Wrak samolotu zabezpieczono już w poniedziałek do badań komisji ds. badania katastrof lotniczych - informował prok. Zbigniew Gabryś, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Targu. Dodał, że we wtorek zostały wykonane dwie sekcje zwłok, zlecone w poniedziałek. - Wstępne wyniki będą znane w ciągu kilku dni, a toksykologiczne - do dwóch, trzech tygodni. Chcę jednak zaznaczyć, że nie zleciliśmy żadnych dodatkowych badań na zawartość leków czy trucizn. Wykonano sekcje zwłok Do wypadku doszło prawie w samo południe w poniedziałek. W próg wodny na Białym Dunajcu w pobliżu lotniska uderzył szkoleniowy szybowiec "Puchacz". Kabina pilota została zupełnie roztrzaskana. Na miejscu zginął 60-letni pilot i instruktor, zaraz potem - mimo prawie godzinnej reanimacji - zmarł także 17-letni Kamil C. - To był lot szkoleniowy. Ćwiczenia dotyczyły sytuacji niebezpiecznych, awaryjnych - wyjaśniał Paweł Kos, prezes Aeroklubu Nowy Targ. Podkreślił, że akurat podczas tego lotu miało być ćwiczone przedwczesne wypinanie szybowca. Jest to jeden z kolejnych etapów szkoleniowych, który ma nauczyć przyszłego pilota reagowania w sytuacjach trudnych. Musi on wtedy zabezpieczyć prędkość i wykonać bezpieczny manewr w kierunku lotniska. Szybowiec ciągnięty przez samolot JAK 12 - jeden z najmocniejszych samolotów, tzw. holówek - został wypięty na wysokości 150 m. Szybowiec wszedł w korkociąg i runął - To była bezpieczna wysokość, aby dolecieć do lotniska. Nie wiadomo, z jakich przyczyn szybowiec stracił prędkość i wszedł w korkociąg - mówi prezes Kos. Podkreśla, że zmarły tragicznie pilot był jednym z najbardziej doświadczonych instruktorów. Miał wylatane ponad 1500 godzin. Startował w zawodach, był akrobatą. - To fantastyczny człowiek, przyjaciel i bardzo doświadczony pilot. Mówił, że Kamil jest bardzo uzdolnionym uczniem. Planował, że może we wtorek albo środę poleci samodzielne - mówił prezes Paweł Kos. Teraz trzeba wyciągnąć wnioski Wyjaśniał, że Kamil był w połowie kursu liczącego 42 loty, w tym 10 samodzielnych. W piątek wykonał pierwszy. Dodał, że tragedia ta odbije się na wszystkich członkach aeroklubu Nowy Targ, tym bardziej, że takiego wypadku nie było w stolicy Podhala od dawna. - Z tej tragedii musimy wyciągnąć wnioski - mówi prezes. Klub liczy ponad 100 osób. W tym roku kurs miało skończyć ok. 20 osób. Teraz nie wiadomo czy część z nich nie zrezygnuje. Beata Szkaradzińska beata.szkaradzinska@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Prom wkrótce wraca na Wisłę Zarabie jako marka Do okulisty o świcie