Kilka dni temu przy ul. Starowiślnej lusterka miały powyrywane wszystkie samochody. - Niedawno sąsiad był świadkiem tego, jak pijani i rozbawieni ludzie skakali po jego samochodzie. Zadzwonił po policję, jednak zanim przyjechała, po sprawcach nie było już śladu. Zgłoszenie mniejszej szkody, np. urwanego lusterka, mija się natomiast z celem, bo nikogo to nie obchodzi - mówi pani Joanna. Chuligani zostawiają wgniecenia na drzwiach, maskach i dachach. Zdarzają się także powybijane szyby, pourywane klapy od bagażników i połamane zderzaki. - Proszę tylko spojrzeć na mój samochód - cały porysowany, widoczne wgniecenia na dachu, urwane lusterko - pokazuje swój pojazd jeden z lokatorów. Imprezowicze, którzy niszczą samochody zaparkowane na trasie do popularnych pubów, prawie nigdy nie wpadają w ręce policji. - Patroli w centrum miasta jest za mało. Dlatego chuligani są bezkarni - uważa Bogusław Krzeczkowski, przewodniczący Dzielnicy I Stare Miasto. - Miasto nie potrafi rozwiązać tego problemu od wielu lat, nie potrafi dbać o mienie mieszkających tu ludzi. Według niego demolowanie samochodów skończyłoby się od razu, gdyby na takich ulicach jak Starowiślna zainstalowane zostały kamery do monitoringu - dodaje. - Od wielu lat upominamy się o kamery, bezskutecznie. Cięgle nam się mówi, że miasto prowadzi działania profilaktyczne, rozdaje ulotki, aby ograniczyć chuligaństwo, ale nie przynosi to żadnego efektu - twierdzi Krzeczkowski, do którego często zwracają się mieszkańcy, którym ktoś w nocy porysował gwoździem karoserie, przebił opony, albo urwał wycieraczki. - Parkowanie w centrum miasta to duże ryzyko. Mieszkańcy płacą za to, że mieszkają na trasach z knajpy do knajpy - dodaje. Krakowianie z ul. Starowiślnej czują się bezradni i nie mają pomysłu na rozwiązanie tego problemu. - Takim wypadkom można zapobiec jedynie przez zostawianie samochodów na płatnych parkingach. Ale kto ma tyle pieniędzy, żeby wydać na to 200 - 300 złotych miesięcznie? - pyta pani Joanna. Nie chcą zdradzać swoich nazwisk. - Nigdy nie wiadomo, na kogo można trafić i kogo można urazić. Jeśli ktoś okaże się mściwy, może tu wrócić, a wtedy nie skończy się tylko na uszkodzeniu pojazdu - tłumaczy mieszkaniec kamienicy nr 37. Dewastowane samochody to problem, z którym rzadko kto zwraca się do policji. Głównie z tego powodu, że znalezienie sprawców jest prawie niemożliwe. Dlatego policyjne statystyki notują tylko kilka takich przypadków w ciągu miesiąca. We wrześniu na terenie Starego Miasta zgłoszonych zostało sześć uszkodzeń samochodów, w październiku dziewięć. - W ubiegłym miesiącu mieliśmy zgłoszenie o przebiciu czterech kół w jednym samochodzie - mówił Michał Kondzior z zespołu małopolskiej policji. W 2009 roku do Oddziału PZU zgłoszonych zostało 29 738 szkód z ubezpieczenia AC. W tym roku zarejestrowano 22 695 szkód. - Każda szkoda powstała w okolicznościach wskazujących na popełnienie przestępstwa powinna być zgłoszona na policję. Chodzi o sytuacje, gdy sprawca zniszczeń działał celowo bądź rozmiary szkody są duże, np. zniszczenie w wyniku podpalenia samochodu - mówi Magdalena Olborska z Biura Prasowego. Jeśli tak się nie stanie, mogą pojawić się problemy z wypłatą odszkodowania. AGNIESZKA MAJ, MACIEJ PIETRZYK agnieszka.maj@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w środowym "Dzienniku Polskim": Gotowi do kolejnej kwesty Ile biorą dotacji z Unii? Pomysł na rowerowe królestwo FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");