W czwartek, na kilka godzin przed wernisażem wystawy, artyści spotkali się w muzealnych salach na debacie o sztuce współczesnej. W dyskusji wzięli udział m.in. malarze Eric Fischl i Philip Taaffe oraz marszand Rafael Jablonka, poeta Adam Zagajewski, a także były współpracownik Andy'ego Warhola i jednocześnie współzałożyciel muzeum tego artysty Vincent Fremont. - Czy w sztuce zdarzy się jeszcze coś nowego, czy też jesteśmy skazani na dzieła przetworzone? Według współczesnych artystów tak postawione pytanie nie jest właściwe, bo twórcy zawsze czerpali ze swych poprzedników. Ich zdaniem, świadomość istnienia poprzedników przejawia się nie tylko w tym, co artysta zawiera w swoim dziele, ale wyraża się i w tym, z czego rezygnuje. Według działającego w Niemczech marszanda Rafaela Jablonki, wspólnym mianownikiem niektórych współczesnych artystów jest to, że czerpią z dokonań poprzedników, jak ze sklepu samoobsługowego. Można sobie wybrać z półek różne detale, obrazy i wmontować je u siebie - podsumował. Według Erica Fischla, nasza kultura jest skazana na "recykling" dzieł, ale nie oznacza to wcale, że nie spotka jej i nas już nic nowego. - Język sztuki, swoisty alfabet kultury, jest już w jakiś sposób skończony, tak samo wyczerpane są tematy. Dlatego zawsze musimy sięgać do czegoś, co już było i dokonywać swoistego recyklingu. W mojej twórczości czerpię z rozmaitych inspiracji, wpływów i buduję z tego nową kombinację, która jak rozumiem jest już świeża i stanowi część sztuki współczesnej - uznał malarz. Wtórował mu Philip Taaffe. - Każda sztuka wywodzi się ze sztuki, która była przed nią. Wszyscy jako artyści czerpiemy z historii sztuki. Każdy artysta musi uznawać dokonania poprzedników. Podczas procesu tworzeniu dzieła trzeba jakoś pogodzić się ze swoimi poprzednikami. Trzeba zrozumieć, co - poprzez tę inspirację - staramy się wyrazić o sobie my sami - powiedział. Dodał, że najbardziej znacząca sztuka to ta, która "z niezwykłą dokładnością uwzględnia to, co przed nią było". - To niezwykle istotne także w procesie tworzenia. Dla mnie tak samo ważne jest to, co znalazło się w dziele, jak i to, co ostatecznie nie zostało w nim zawarte - dodał Taaffe. Uczestnicy dyskusji zauważyli, że Andy Warhol był twórcą, który bardzo chętnie czerpał z innych. - Znakomicie znał historię sztuki, co widać w jego wczesnych dziełach, np. portretach. Widać jak bardzo z tego czerpał, choć z reguły nie przyznawał się - powiedział Vincent Fremont, dawny współpracownik Warhola. - W dziełach Warhola jest też odzwierciedlona potrzeba obcowania z ikonami. Przypomnijmy sobie Marylin Monroe, która jest także nawiązaniem do jego fascynacji z wczesnego dzieciństwa. Andy, jako młody chłopiec, chodził z matką dwa razy dziennie na msze i napatrzył się na te złote ikony w kościołach - podkreślił Fremont. Wystawę "Pierwszy krok w stronę kolekcji zachodniej sztuki współczesnej" będzie można oglądać od 30 maja do sierpnia przyszłego roku. Zgromadzono na niej prace dziesięciu artystów XX i początku XXI w. z kolekcji kolońskiego marszanda polskiego pochodzenia Rafaela Jablonki. Na wystawie prezentowane są: obrazy Miquela Barcelo, Francesco Clemente'a, Erica Fischla i Philipa Taafe, fotografie Nobuyoshi Arakiego i Davida LaChapelle'a, rzeźby Sherrie Levine i Andreasa Slominskiego, kolaże Andy'ego Warhola i projekcje wideo Mike'a Kelleya.