Ten zapis ucieszył pracujących rodziców, zbulwersował nauczycieli. - Nie ma takiej możliwości prawnej, aby zmusić nauczycieli do pracy w wakacje. Wolne w wakacje i ferie gwarantuje Karta Nauczyciele, najpierw więc należałoby ją zmienić - mówi Maria Krzyworzeka z oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. Według Marii Krzyworzeki związek nigdy nie zgodzi się na wprowadzenie obowiązku pracy nauczycieli w wakacje. - Teraz niektórzy pracują w wakacje, np. na koloniach, ale robią to dobrowolnie - mówi Maria Krzyworzeka. Jak poinformował Grzegorz Żurawski, rzecznik prasowy MEN, ministerstwo nie chce wprowadzić obowiązku pracy nauczyciela w wakacje. Szkoły będą mogły organizować - na wniosek rodziców - dodatkowe zajęcia w tym okresie. Odbywają się już one w wielu placówkach w Polsce (m.in. w Warszawie) w ramach akcji "Lato w mieście". W Krakowie wszystkie szkoły w wakacje są pozamykane. Zajęcia dla dzieci organizowane są w Młodzieżowych Domach Kultury - za niewielką opłatą. Wprowadzenie wakacyjnej opieki w szkołach wymagałoby dodatkowych pieniędzy na wynagrodzenie dla nauczycieli. W uzasadnieniu do rozporządzenia napisano: "Wprowadzenie przepisu umożliwiającego organizację zajęć wychowawczo-opiekuńczych w czasie ferii letnich i zimowych może spowodować dodatkowe koszty, które będą ponosiły organy prowadzące". Samorządy nie widzą jednak możliwość znalezienia pieniędzy na ten cel. - Już teraz brakuje nam na niektóre zadania w oświacie - mówi Jan Żądło, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta. Teraz niektórzy nauczyciele pracują w wakacje: w przedszkolach, żłobkach czy domach kultury - i to bez dodatkowych pieniędzy. - To nauczyciele zatrudnieni w tzw. placówkach nieferyjnych, przysługuje im 7 tygodni urlopu - mówi Jan Żądło. Nauczyciele w szkole mają znacznie więcej wolnego, całe wakacje, ferie, do tego przerwy świąteczne, w sumie ponad 12 tygodni. Boją się, że wprowadzenie nieobowiązkowych dyżurów w wakacje to początek zmian w Karcie Nauczyciela, nad którymi pracuje MEN. W internecie projekt zmian popierają pracujący rodzice, którzy mają 26 dni urlopu rocznie i nie mają z kim w wakacje zostawić dziecka. "Jestem za, teraz są inne czasy, praca od rana do wieczora i najlepiej z niej nie wychodzić. Urlop to tylko 26 dni, nie wystarczy na wszystkie wolne w ciągu roku szkolnego, a jeszcze inne sprawy do załatwienia, lekarze itp. Trzeba przyspieszyć naukę zostawania samemu w domu, tylko nie piszcie mi tu o traumie dziecka z tego powodu" - pisze Aka. "Należy zlikwidować wszelkie przywileje grup zawodowych. Każdy sam wybiera sobie zawód. Decydujesz się na taką pracę, to nie narzekaj. Te wszystkie przywileje to kula u nogi gospodarki, pozostałość po PRL-u, którą należy jak najszybciej zlikwidować, bo płacą za nie pozostałe grupy zawodowe" - podkreśla Slav. AM amaj@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Pijani kursanci siadają za kierownicą Świetna passa oświęcimskich muzealników Promocja a nie haracz