Dotąd nie ujęto także mężczyzny, który napadł na bank w Starym Sączu. - Mamy nagrania z monitoringu banku w Jazowsku. Mamy nadzieję, że dzięki publikacji zdjęć dotrzemy do sprawcy - mówi Witold Bodziony, komendant miejski policji w Nowym Sączu. Jednocześnie informuje, że do 4 tys. zł wzrosła nagroda dla osoby, która pomoże w ujęciu któregoś ze złodziei. - Każdej osobie, która do nas się zgłosi, zapewniamy pełną anonimowość. Zależy nam na każdej informacji, nawet najmniejsze szczegóły mogą być pomocne - dodaje komendant. Do pierwszego napadu doszło 15 listopada w Jazowsku. O godz. 15.20 zamaskowany mężczyzna wszedł do punktu kasowego. Kamera sfilmowała zakapturzonego, ok. 35-latka, krępej budowy ciała, wzrostu ok. 175 cm, który po wejściu założył kominiarkę. Grożąc pracownikom oddziału przedmiotem przypominającym pistolet, zażądał od nich wydania gotówki. Jedna z przerażonych kasjerek wypłaciła napastnikowi pieniądze, które ten włożył do reklamówki. Następnie wystrzelił z pistoletu najprawdopodobniej gazowego albo hukowego w powietrze i wybiegł z budynku. Policjanci przypuszczają, że nie działał sam, gdyż po wyjściu z banku wsiadł do ciemnego samochodu i odjechał w nieznanym kierunku. Zdarzenie trwało niecałą minutę. Kolejny bank obrabowany został 19 listopada w Starym Sączu przy os. Słonecznym. Tam ok. godz. 14.45 do budynku punktu kasowego wszedł mężczyzna podobnego wzrostu. Z zeznań świadków wynika, że ubrany był na ciemno. Policja wstępnie wyklucza, że jest to ta sama osoba, która kilka dni wcześniej okradła bank w Jazowsku. Sprawców różni też sposób działania. Mężczyzna odpowiedzialny za napad w Starym Sączu również miał na głowie kominiarkę, jednak w ręku trzymał przedmiot przypominający nóż, którym sterroryzował kasjerki. Te wydały mężczyźnie pieniądze. Po napadzie wybiegł z banku. Kamery monitoringu nie zarejestrowały zdarzenia, bo od pewnego czasu były zepsute. Kilka dni temu policja informowała o zatrzymaniu mężczyzny, który mógł mieć związek z napadem na bank w Starym Sączu. Jak się okazało był on poszukiwany przez policjantów w związku z innymi wykroczeniami i za nie będzie odpowiadał przed sądem. - Być może ktoś zauważył osobę, która np. obserwowała punkt kasowy, robiła zdjęcia, przyglądała się osobom wchodzącym i wychodzącym z placówki. Ważną informacją dla nas jest marka, kolor, numer rejestracyjny samochodu, który często widziany był w rejonie jednej bądź drugiej placówki. Bierzemy pod uwagę różne scenariusze. Także to, że mężczyźni mogli działać wspólnie - dodaje komendant Bodziony. ALICJA FAŁEK Policja prosi świadków któregoś z napadów lub osoby, które mają informacje na ten temat, o kontakt pod numerem alarmowym 997 lub numerami: (18) 442 46 67, (18) 442 46 71. Czytaj również: Dwa forty będą do wzięcia Spotkanie ze zgrzytem Powrócił "wnuczek", "hydraulicy" przestali lać wodę