- Nie potrafię wyobrazić sobie zesłania na Sybir i chyba nikt, kto tego nie przeżył, wyobrazić sobie nie może - mówił podczas uroczystości wojewoda Jerzy Miller. - Doceniam pracę Związku Sybiraków, którzy chcą przekazać nam tyle, ile potrafimy przyjąć i zrozumieć. Chodzi o historię i o przestrogę - dodał. Rajmund Brzeziński został deportowany wraz z rodzicami z Wileńszczyzny w 1941 r. Spędził na zesłaniu pięć lat. - Najgorszy był głód. Za pracę w kołchozie nic nie dostawaliśmy. Człowiek żył z dnia na dzień. Wymienialiśmy na jedzenie, rzeczy i ubrania, które zabraliśmy ze sobą - wspominał Brzeziński. Małgorzata Guzik z rodzicami, młodszą siostrą i matką ojca została wywieziona do Kazachstanu w 1940 r., gdzie w różnych miejscowościach spędzili sześć lat. Anna Semkowicz z mamą i trojgiem rodzeństwa w 1941 r. trafiła do Kazachstanu ze Lwowa. Po układzie Sikorski - Majski w 1942 r. wyszła z niewoli, znalazła się najpierw w Iranie, a potem w Indiach. Do Polski wróciła w 1948 r. Halina Kulig z domu Ilcewicz urodziła się na zesłaniu. Jej rodzice zostali uznani za kułaków i deportowani z Wileńszczyzny w 1950 r. - To był ostatni transport. Mama mało mi opowiadała, żebym nie miała kłopotów w szkole, ale i tak je miałam, bo byłam urodzona w ZSRR, więc nawet nauczyciele się nade mną znęcali. Siedziałam w kącie i płakałam - wspominała ze łzami w oczach Halina Kulig. - Z zesłania pamiętam Chińczyka, który się mną opiekował, bo mama z ojcem musiała rąbać drzewo. I ciągły płacz mojej mamy - opowiadała. Rodzina Ilcewiczów przyjechała do Polski w styczniu 1956 r. Krzyż Zesłańców Sybiru to odznaczenie nadawane przez prezydenta RP. Został ustanowiony w 2003 r. jako "wyraz narodowej pamięci o obywatelach polskich deportowanych w latach 1939-1956 na Syberię, do Kazachstanu i północnej Rosji, w hołdzie dla ich męczeństwa oraz wierności ideałom wolności i niepodległości". Nadawany jest osobom, które w chwili deportacji posiadały obywatelstwo polskie oraz dzieciom tych osób urodzonych na zesłaniu. Krzyż może być także nadawany osobom, które były więzione w łagrach i miejscach zsyłek jako obywatele polscy, a w chwili nadawania im Krzyża posiadają obywatelstwo innego państwa. Jak mówiła Aleksandra Szemioth z krakowskiego oddziału Związku Sybiraków w Krakowie, żyje jeszcze niemal 700 osób o syberyjskiej przeszłości. Zbieraniem ich wspomnień zajmuje się Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń, utworzone w 2011 r. w wyniku współpracy wojewody małopolskiego i Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Zajmuje się ono zarówno gromadzeniem relacji Sybiraków jak i osób przesiedlonych z dawnych Kresów na ziemie zachodnie oraz zbieraniem dokumentów i pamiątek.