Okazuje się, że zjazdy z górki są w zimie możliwe nie tylko za pomocą klasycznych nart czy sanek, ale także za pomocą przedmiotów, które ze sprzętem zimowym niewiele mają wspólnego. Czyniąca najwięcej zamieszania na myślenickim stoku obsługa radzieckiej radiostacji przyjechała do Myślenic (woj. małopolskie) prosto z Gliwic. Dowodził nią obwieszony medalami radziecki generał. Mieli chrapkę na wygraną - Nasza wizyta na myślenickim stoku nie jest pierwszą wyprawą na tego typu imprezę - mówił generał. - Nie ukrywam, że mamy chrapkę na to, aby wygrać zawody. Nie będzie jednak łatwo, konkurencja bowiem nie śpi. Jesteśmy starannie przygotowani. Radiostacja wyposażona została w akumulator, dwa reflektory oraz głośniki. Był to najbardziej zaawansowany technicznie sprzęt ze wszystkich, jakie pojawiły się na stoku - dodał. Myśleniccy strażacy z jednostki OSP Śródmieście na udział w zjeździe zdecydowali się na dzień przed rozpoczęciem zawodów. Naprędce montowali swój wehikuł. - Trzeba było działać szybko - mówi druh Krzysztof Polewka, który na stoku pojawił się w asyście żony, syna oraz kolegi z jednostki, który miał mu towarzyszyć podczas zjazdu. - Czasu mieliśmy niewiele. Jak na strażaków przystało, do budowy pojazdu druhowie wykorzystali starą motopompę. - Myślę, że gdyby zamontować w niej gaźnik, pewnie jeszcze dałoby się ją uruchomić - mówił Krzysztof Polewka. - Motopompa liczy sobie ponad czterdzieści lat. Dokręciliśmy do niej parę starych nart i mamy zamiar zjechać na niej po stoku. Niestety, nie było czasu na przetestowanie sprzętu, tak więc jazda konkursowa będzie zarazem pierwszym testem naszego sprzętu - relacjonował. Pojazd kanapowy znanych kolarzy Swój pojazd na dzień przed zawodami zbudowali także bracia Mikołaj i Grzegorz Wincenciakowie, znani kolarze górscy z Myślenic. - Zaproponowaliśmy pokój dzienny z fotelami, telewizorem, a nawet choinką, nie wiemy tylko, czy uda nam się tym sprzętem zjechać po stoku - mówił Mikołaj. Pojazd kanapowy o nazwie American Travel zbudowany został w oparciu o stare, drewniane sanie. - Takie sanie, jak te użyte do budowy tego wehikułu, miał przed wielu laty, kiedy byłem jeszcze młody, mój dziadek. Woziliśmy nimi między innymi nawóz na pole, teraz widzę, że służą do zabawy - mówił pan Antoni, który przyjechał specjalnie z Sieprawia po to, aby obejrzeć zjazd na "bele czym". - Warto było przyjechać, to bardzo fajna impreza - zapewnił. Nie wszystkie wehikuły dotarły Główny punkt imprezy to oczywiście zjazdy ze stoku. Okazało się, że nie jest to całkiem prosta sprawa. Dziwne wehikuły dziwnie zachowywały się w czasie jazdy. Nawet tak dobrze przygotowany pojazd, jak radziecka radiostacja miał problemy natury technicznej (urwana płoza) i dość znacznie zboczył z toru. Kartonowy czołg z czterema czołgistami na pokładzie rozpadł się w drobny mak w połowie dystansu, zaś myśleniccy strażacy zaraz na wstępie zaliczyli wywrotkę. - Podwinęła mi się noga i - aby uniknąć kontuzji - spowodowałem wywrotkę - mówił jeden z myślenickich strażaków, tłumacząc przyczyny wypadku. Ostatecznie motopompa z druhami na pokładzie dotarła jednak do mety. Strażacy zapowiedzieli daleko idące usprawnienia sprzętu w przyszłym roku. Zwycięzcy zostali nagrodzeni Pierwszą nagrodę w konkursie przyznano faworyzowanej radiostacji żołnierzy armii radzieckiej z Gliwic, drugie - pokojowi dziennemu braci Wincenciaków, zaś trzecie - kanapie American Travel. Najszybciej stok pokonał dwunastoletni właściciel wykonanego z folii "Orła" numer 7, osiągając metę w czasie 21,3 sekundy. Maciej Hołuj myślenicki@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Miasto szykuje się do budowy dwóch basenów Tylko PiS ma pewną jedynkę Nocne poszukiwania lekarza FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");