Matura dopiero w maju, ale sezon na kupowanie prezentacji z języka polskiego właśnie się zaczął. Maturzyści wolą wydać 100-200 zł, zamiast biegać po bibliotekach w poszukiwaniu materiałów. To prawdziwa żyła złota dla studentów i absolwentów polonistyki. - Chętnych jest tak dużo, że piszę naraz pięć prac. Jeśli temat nie jest zbyt trudny, mogę go skończyć w kilka godzin, mówi Kasia, absolwentka polonistyki na UJ. Napisała dotąd około 30 prezentacji. Za jedną dostaje od 150 do 300 zł. Nauczyciele zwykle bez trudu orientują się, że uczeń, którego znają, nie przygotował prezentacji sam. - Nie mogę nic zrobić. Nie mam dowodów. A teraz dodatkowo nie będę egzaminować własnych klas. No cóż, przynajmniej nie będę się denerwować, komentuje jedna z nauczycielek. - Do kupowania prac maturalnych można by zastosować dwa paragrafy kodeksu karnego - mówi Katarzyna Cisło z Małopolskiej Komendy Policji. -Art. 286 mówi o oszustwie, w wyniku którego osiąga się korzyść majątkową. W tym przypadku autor pracy i maturzysta oszukują komisję egzaminacyjną. Art. 272 mówi z kolei o wyłudzeniu poświadczenia nieprawdy od osoby upoważnionej do wydania dokumentu. Komisja może zgłosić to na policję albo do prokuratury - wyjaśnia Cisło. Tymczasem MEN nie planuje zmiany formy egzaminu - mówi Anna Matuszek, polonistka z VIII LO w Krakowie.