Sprawa stała się na tyle niepokojąca, że kontrolę w placówce oświatowej przeprowadza NIK - dowiedziała się "Gazeta Krakowska". Mieszczący się w centrum Suchej Beskidzkiej Zespół Szkół to brzydki gmach z lat 60. Uczęszcza tutaj do zawodówek, techników i liceum w sumie 1340 uczniów. Jak mówi Halina Targosz-Oprzędek, wicedyrektorka wychowawcza, do "Witosa" przychodzą dzieci głównie ze środowisk wiejskich. - Z biednych, często rozbitych rodzin, albo takich, gdzie jedno z rodziców wyjechało zagranicę do pracy. Wychowaniem dziecka zajmują się dziadkowie, a nastolatkowie są często samotni w swoim dorastaniu - mówi wicedyrektorka. Czy to tylko samotność nastolatków była przyczyną tragedii? Pierwsza była 17-letnia Agata, uczennica technikum gastronomicznego. 13 grudnia 2005 r. rzuciła się do Wisły z mostu. Wcześniej szukała jej policja z całej Małopolski, bo dziewczyna uciekła z domu. Następnie na swoje życie targnął się 18-letni Sławek z technikum gastronomicznego. W kwietniu 2006 r. powiesił się w stodole. Miesiąc później w lesie znaleziono martwego 17-latka, Roberta, ucznia liceum informatycznego. Rodzina szukała go przez kilka miesięcy, a okazało się, że powiesił się na drzewie w pobliskim lesie. Taką samą śmierć wybrał 18-letni Marcin, który wyszedł z domu w listopadzie ubiegłego roku. Na zwłoki chłopaka trafiono dopiero przypadkowo w lesie, 500 metrów od domu, w marcu tego roku. Co łączy tych nastolatków, oprócz tego, że chodzili do tej samej szkoły albo klasy? Podobno wszyscy w bardzo poważnym stopniu przeżywali depresję. - Agata pisała pamiętnik. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero po jej śmierci. Ukrywała swój stan. Bezpośrednimi powodami tych wszystkich załamań nerwowych były konflikty rodzinne, może stres szkolny, może problem narkotyków - analizuje Adam Bałos, były dyrektor szkoły. Odszedł po 27 latach pracy i nie ukrywa, że to tragiczne losy uczniów zmusiły go do rezygnacji. - To już było ponad moje siły. Za każdym razem musieliśmy sobie zadawać pytanie, czy zrobiliśmy wszystko, by temu zapobiec - mówi Bałos. Z pracy odeszła też psycholog kliniczna. Powód? Porażka pedagogiczna. Inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli od połowy października kontrolują sprawy bezpieczeństwa w tej placówce. - Głównie jednak zainteresowali się historiami samobójczych śmierci uczniów. Zadają nam w tych sprawach szczegółowe pytania - mówi Janina Turek, wizytatorka z delegatury kuratorium oświaty w Wadowicach. Już w czasie kontroli NIK doszło do kolejnej tragedii. W ostatnią sobotę w szpitalu psychiatrycznym w Krakowie próbowała się powiesić 19-letnia Marysia, uczennica technikum gastronomicznego. Miała depresję i dlatego o umieszczenie dziewczyny w szpitalu w Krakowie wystąpiła szkoła. Gdy Marysię zabierano z domu, próbowała wyskoczyć z okna. Po umieszczeniu jej na oddziale spróbowała jeszcze raz odebrać sobie życie. Powiesiła się na klamce i użyła do tego kabla od lampki. Dziewczyna żyje, ale jest w ciężkim stanie, bo ma poważne uszkodzenie krtani. W szkole mówią, że zrobili wszystko, by Marysi pomóc. - Rozmawiałam z nią wielokrotnie. Miała trudną sytuację rodzinną, brakowało jej matki i ojca, miała myśli samobójcze, więc musieliśmy reagować - opowiada pedagog szkolna Łucja Mikołajek-Pater. Marek Kwak, dyrektor ZS im. W. Witosa w Suchej, przyznaje wprost, że gdyby nie interwencja szkoły, Marysia mogłaby nie żyć. - Każdy z zewnątrz, kto usłyszy, że sprawa znów w jakiś sposób dotyczy Zespołu "Witosa", zadaje sobie pytanie: Jezus Maria, co się tutaj wyprawia? - mówi dyrektor i zaraz dodaje, że nieszczęścia i tragedie uczniów nie są powodem, by obciążać winą jego placówkę. - Tu naprawdę nic złego się nie dzieje. To normalna szkoła - przekonuje. Co na to rodziny uczniów? Urszula Bernard, matka 18-letniego Marcina, mówi, że nie szuka winnych śmierci syna, ale dodaje, że szkoła ponosi odpowiedzialność za nastolatków. - Mój syn był w gimnazjum uczniem ambitnym, dobrze się uczył, nie sprawiał kłopotów. Poszedł do tej szkoły i bardzo się zmienił. To za duża szkoła. Nauczyciele pewnie niewiele wiedzą o swoich podopiecznych - ubolewa. Dyrektor Kwak będzie teraz czekał na protokół pokontrolny NIK. Chce wiedzieć, czy jego placówka jest odpowiedzialna za serię samobójstw.