Jak tłumaczą zwolennicy zakazu handlu w wielkopowierzchniowych sklepach - radni SLD-UP i Ligi Polskich Rodzin - jest to doskonały sposób, aby chronić drobnych kupców i... sposób na scementowanie więzi rodzinnych krakowian. Mieszkańcy Krakowa nie są jednak zachwyceni tą inicjatywą: - To jest ingerowanie w wolność ludzi, którzy mają prawo robić zakupy, kiedy chcą, a jak ktoś nie chce iść do sklepu w niedzielę, to przecież nikt go do tego nie namawia - to tylko jeden z oburzonych głosów: Jednak to, co krakowian dziwi i szokuje, całkowicie normalne jest w Austrii i w Niemczech. U naszych zachodnich sąsiadów zamknięte są wszystkie sklepy; zakupy można zrobić jedynie w dyżurnym sklepie spożywczym lub na stacji benzynowej. Mimo że taki system działa w Niemczech od dawna, wciąż budzi kontrowersje: - Sklepy powinny być czynne w sobotę dłużej, natomiast w niedzielę powinny być zamknięte - mówi mieszkaniec Berlina. Jestem za handlową niedzielą, bo wtedy mam czas na zakupy - to inny głos. Za handlem w niedzielę są sami sprzedawcy, którzy po prostu chcą dbać o własny interes. Zdaniem większości prawników wprowadzenie zakazu byłoby niezgodne z konstytucją, bo naruszałoby równość podmiotów gospodarczych wobec prawa. Do innych wniosków doszli jednak prawnicy krakowskiego magistratu.