O bulwersującej sprawie poinformowała telewizja TVN24. Z relacji mieszkańców Lipnicy Małej wynika, że Piotr B., Piotr K. i Krzysztof T. przywiązali sukę husky linką holowniczą do auta. Zwierzę biegło za samochodem do momentu aż opadło z sił. - Urwali temu zwierzęciu głowę, więc możemy sobie wyobrazić, jak to wszystko wyglądało - podkreślał w rozmowie z TVN24 mł. insp. Dariusz Nowak, rzecznik prasowy małopolskiej policji. Wiadomo, że mężczyźni byli pijani, a wszystko działo się na oczach kilku sąsiadów. Jednak nikt nie zareagował, ponieważ zabójcy uznawani są za mściwych i mają na swoim koncie wiele podobnych występków. Mieli m.in rzucać w żywego bernardyna siekierami. Zdaniem brata właściciela psa, opinie mieszkańców nie są zgodne z prawdą. Trzech sprawców po wytrzeźwieniu i postawieniu zarzutów wypuszczono do domów. Tym, co stało się w Lipcy Małej, zbulwersowani są obrońcy zwierząt. - Będę wnioskowała o najwyższą karę, bo uważam, że jest to barbarzyństwo - powiedziała w rozmowie z TVN24 Maria Wojtasiewicz z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Nowym Targu. W batalię o adekwatne ukaranie zabójców psa zaangażowało się już tysiące internautów, którzy za wszelką ceną chcą doprowadzić do tego, by nie uniknęli więzienia. Pod petycjami w tej sprawie widnieje już prawie 90 tysięcy podpisów. Prokuratura i sąd w Nowym Targu sprawy nie komentują, ale wyznaczono już datę procesu - ma się rozpocząć 17 stycznia. Najwyższa kara, jaka grozi zabójcom psa, to dwa lata więzienia.