- Wkrótce okaże się, że możemy tankować na z góry wyznaczonych stacjach, bądź jeździć tylko o określonych porach - mówią najbardziej zbulwersowani kierowcy. - To skandal! Gdzie tu wolny rynek i konkurencja - wtórują im właściciele zakładów pomocy drogowej, których starosta nie wybrał. Urząd starosty odpowiada, że bałagan, a wręcz wojna o klienta na drogach doprowadziły do takiego absurdu, że trzeba było "coś z tym zrobić".