Przede wszystkim znaczna większość społeczności zakopiańskiej to ludzie po 65. roku życia. Rodzi się mało dzieci, a osoby w tzw. wieku produkcyjnym coraz częściej atakują różnego rodzaju nowotwory, cukrzyca, zawały. Górali nękają też choroby psychiczne: depresje i nerwice. Władze Zakopanego zdecydowały więc, że konieczne stało się uruchomienie na szeroką skalę kampanii promującej zdrowie, skierowanej na mieszkańców miasta. Powołały też pełnomocnika ds zdrowia przy UM Zakopane. - U nas we wsi jest taka przepowiednia, że jak młode smreki zacznie nawałnica łamać, to i wśród młodych górali śmierć zacznie żniwo zbierać. I mnie się widzi, co ta przepowiednia teraz się zaczęła spełniać - prorokuje pani Maria z Poronina, handlująca na stoisku z pamiątkami regionalnymi. - Świństwa ludzie jedzą, ot co! - podkreśla. - Nie to, co kiedyś. Gruli se człek nawarzył z omastą, kapusty, żuru, klusek chałusków narychtował, żentycą popił... To była strawa! Smaczna i zdrowa. I żyli ludzie po 90, a nawet 100 lat - opowiada góralka z Poronina. - Obecnie w Polsce 25 proc. zgonów jest wynikiem chorób nowotworowych - mówi doktor Anna Węglarz, prezes zakopiańskiego hospicjum. Niestety, pod Giewontem lepiej nie jest. Tu, w mieście-uzdrowisku, do którego przybywali jeszcze do niedawna chorzy z problemami układu oddechowego z całej Polski, - wśród nowotworów króluje rak płuc. I niestety, od kilku już lat w Zakopanem więcej osób umiera, niż się rodzi.