Nie było łatwo dojechać na spotkanie przy ul. Truskawkowej, podczas którego przedstawiciele Krakowskiego Holdingu Komunalnego (KHK) rozmawiali z reprezentantami nowohuckiego os. Chałupki. Lokalne drogi są rozkopane. Trwają inwestycje, dzięki którym dzielnica zgodziła się na budowanie spalarni przez KHK. W umowie społecznej zapisane są różne rekompensaty dla mieszkańców Nowej Huty - inwestycje drogowe, nakłady na sport i kulturę. W czasach, gdy miasto oszczędza na wszystkim, bycie sąsiadem planowanej spalarni staje się niezłym biznesem. Jeśli urzędnicy chcą budować zakład termicznej utylizacji odpadów, muszą coś zrobić dla ludzi z okolicy. I robią. - W innych częściach Krakowa nam zazdroszczą - twierdzi Edward Porębski, przewodniczący Rady Dzielnicy XVIII. Wprawdzie w projektowanym budżecie miasta (mocno kryzysowym) nie przewidziano specjalnych kwot na zdobywanie przychylności mieszkańców Nowej Huty, ale - według Porębskiego - miejskie jednostki i spółki komunalne wyłożą pieniądze z zasobów na tzw. bieżącą działalność. - Tegoroczny budżet miejski też nie przewidywał specjalnych środków. Jednak inwestycje są realizowane - uspokaja Małgorzata Marcińska z KHK. Jeszcze niedawno spór o spalarnię był gorętszy od temperatury, w jakiej pali się odpady. Aktywiści z organizacji ekologicznych przeklinali termiczną utylizację, stawiali na rozwinięty recykling. Technologiczni wizjonerzy domagali się takiej spalarni, jakiej świat nie widział. Przedstawiciele społeczności lokalnych bali się, że w Polsce niska kultura techniczna doprowadzi do wyłączenia filtrów i wypuszczania trucizny prosto w niebo Krakowa. Niewiele zostało z dawnych emocji. Na spotkaniu przy ul. Truskawkowej mieszkańcy nie pisali czarnego scenariusza, według którego z zakładu utylizacji wydobędą się śmiercionośne dioksyny. Nie przynieśli pochodni, transparentów. Przedstawiciele społeczności przyszli ubić interes. Mówili, że należałoby wyremontować wały przeciwpowodziowe. Jeden z mieszkańców przypomniał, że w okolicy os. Chałupki jest już dużo uciążliwych zakładów. Jednak nie chodziło mu o to, żeby spalarni nie budować. Chciał tylko, żeby rekompensaty były odpowiednio duże. Grzegorz Szymula od razu przeszedł do konkretów - do sprawy obniżenia opłat za energię i wywóz śmieci. Łukasz Chmielowski redakcja.krakow@echomiasta.pl Zobacz również: Wielkie zamieszanie wokół inwestycji w Krakowie Zamieszanie wokół spalarni w osiemnastej dzielnicy Krakowa