20-latek oblał nią sobie spodnie i ręce. Zaczął płonąć. Teraz w stanie ciężkim przebywa w szpitalu Rydygiera w Krakowie. Czeka go długi powrót do zdrowia. Scena - jak poinformował "Dziennik Polski" nadkomisarz Zbigniew Domalik, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu - rozegrała się w Dębnie. Grupa osób paliła ognisko, a jeden z mężczyzn został, aby je dogasić. - Do ognia wlał butelkę wody, w drugiej był jednak rozpuszczalnik. Polał się nim po nogach. Zajęły mu się spodnie, potem ręce. Mężczyzna wybiegł na drogę szukać pomocy. Na szczęście zatrzymał się motocyklista, który zaczął go gasić i który wezwał pogotowie - relacjonuje nadkomisarz Zbigniew Domalik. Chłopak trafił do Podhalańskiego Specjalistycznego Szpitala im. Jana Pawła II w Nowym Targu. Zaraz potem został jednak przewieziony śmigłowcem do krakowskiego szpitala Rydygiera. - Choć nic nie zagraża jego życiu, to jednak jego stan jest poważny. Ma poparzenia II stopnia na 30 procentach ciała: rękach, plecach i nogach - wyjaśnia doktor Krzysztof Sudoł, dyrektor ds. lecznictwa Podhalańskiego Specjalistycznego Szpitala im. Jana Pawła II w Nowym Targu. Jak dodaje specjalista, 20-latka czeka długie i bolesne leczenie. Nie obejdzie się też bez przeszczepów skóry. bes