Ustawa oświatowa zobowiązała samorządy, by zagwarantowały dzieciom minimum 5 godzin bezpłatnego nauczania w ciągu dnia i uzależniły wysokość opłaty od czasu, jaki dziecko spędza w przedszkolu. Urzędnicy prezydenta przygotowali projekt uchwały w sprawie opłat, a tydzień temu Rada Miasta ją zatwierdziła. Nowe przepisy już jednak budzą wątpliwości - nie tylko wśród rodziców, ale i dyrektorów przedszkoli. Zamieszanie z godzinami Pierwszy problem dotyczy przede wszystkim wejścia w życie nowych przepisów. Wprawdzie Rada Miasta już je uchwaliła, ale uchwała wejdzie w życie dopiero za kilka tygodni, już po zakończeniu trwającej rekrutacji. Dopiero po zatwierdzeniu list przyjętych do przedszkola dyrektor ustali, w jakim czasie w danym przedszkolu odbywają się zajęcia bezpłatne. Jest to o tyle istotne, że jeśli ktoś chce zostawiać dziecko w przedszkolu od godz. 8 do 13, a dyrektor zdecyduje, że bezpłatne 5 godzin to czas między 9 a 14, to rodzic deklarujący inne godziny musi zapłacić za te, które znajdą się poza czasem obejmującym minimum programowe. - Deklarowane teraz godziny pobytu dziecka w przedszkolu można zmienić przy podpisywaniu umowy - twierdzi Urząd Miasta Krakowa. Tyle że nie wszyscy rodzice będą mogli te godziny zmienić, a gdyby czas na minimum programowe był znany już teraz, mogliby wybrać inne przedszkole, w którym ten czas bardziej im odpowiada. Zjedzą obiad tylko wtedy, gdy zapłacą czesne? Ustalenie pory dnia, w której odbywają się zajęcia bezpłatne, pozostawiono do decyzji dyrektora. Magistrat przyznaje, że teoretycznie dyrektor ma dowolność w tej sprawie, może nawet podzielić te 5 godzin - np. na pierwsze poranne godziny i ostatnie popołudniowe. - Tyle że to nieracjonalne. Prawdopodobnie zostanie wybrany okres najczęściej wskazywany przez rodziców w deklaracjach składanych w trakcie rekrutacji - twierdzą urzędnicy. - Sprawdziliśmy w przedszkolach - niektórzy dyrektorzy planują, że będzie to między 7.30 a 12.30, inni będą zaczynać bezpłatną naukę o 8, jeszcze inni mówią o 9. - Uważam, że Urząd Miasta powinien to określić identycznie dla wszystkich przedszkoli - mówi Barbara Baster, dyrektorka Przedszkola nr 65. Magistrat wyklucza jednak taką możliwość. W jednym z przedszkoli rodzice usłyszeli, że obiad będzie podawany dzieciom dopiero po zakończeniu bezpłatnych 5 godzin, jako ostatni posiłek w ciągu dnia. A to oznacza, że będą mogły go jeść tylko te dzieci, które zapłacą czesne. Rodzice będą musieli zapłacić za nadgodziny? Dyrektorzy nie wiedzą także, jak mają w przyszłości traktować rodziców, którzy najpierw zadeklarują, że ich dziecko będzie przebywać w przedszkolu np. do ośmiu godzin, a potem notorycznie będą odbierać je później. - Pewnie będą musieli zapłacić za te nadgodziny - zastanawia się Barbara Baster. Podobną opinię dziennikarze usłyszeli w magistracie, ale o tej sprawie nie ma jednak ani słowa w uchwale. - Więc chyba nie będzie można tego egzekwować i pewnie znajdą się rodzice, którzy skwapliwie to wykorzystają - dodaje Marta Mikucka-Oramus, dyrektorka Przedszkola nr 43. Urzędnicy twierdzą, że sankcje można będzie zapisać w umowie z rodzicem. Podwyżka czynszu jest nieunikniona Nie wiadomo też, jak dyrektorzy rozwiążą problem z zajęciami dodatkowymi. Urząd Miasta w tej sprawie ma precyzyjne stanowisko - w czasie przeznaczonym na minimum programowe płatnych zajęć organizować nie wolno. Okazuje się, że część przedszkoli takie zajęcia organizuje teraz przed południem, bo tzw. podstawa programowa realizowana jest praktycznie przez cały dzień. Jeśli od września bezpłatna nauka będzie odbywać się do południa, zajęcia dodatkowe będą musiały zostać przeniesione na godziny popołudniowe. Wielki problem z dodatkowymi zajęciami To oznacza, że rodzic, który chce, by jego pociecha uczyła się angielskiego czy muzyki będzie musiał zostawiać je w przedszkolu dłużej, a co za tym idzie zapłacić za dłuższy pobyt. - Chyba, że odbierze dziecko przed obiadem, a potem przyprowadzi je jeszcze raz na zajęcia dodatkowe. Myślę, że wówczas nie będzie płacił czesnego - mówi Wanda Woźniak, dyrektorka Przedszkola nr 6. Jednak zdaniem Marty Mikuckiej-Oramus, nie jest możliwe, by "pięciogodzinny" maluch uczestniczył na tej zasadzie w zajęciach dodatkowych. Niektórzy dyrektorzy mogą uznać, że skoro takie dziecko uczestniczy w zajęciach dodatkowych poza bezpłatnym okresem, to powinno zapłacić czesne, bo uczestniczy w tych zajęciach na takich samych zasadach jak dzieci, za które rodzice wnoszą opłaty. Również nie wszyscy rodzice są zadowoleni z zapisów nowej uchwały. Wielu z nich czeka bowiem podwyżka czesnego. Taniej niż obecnie będą mieć ci, którzy zostawią dziecko w przedszkolu na 8 godzin. Ci, którym potrzebna jest dłuższa opieka, zapłacą miesięcznie o ponad 40 zł więcej niż obecnie. Podwyżki prawdopodobnie dotkną większość rodziców, bo - jak podkreślają dyrektorzy przedszkoli- zdecydowana większość maluchów przebywa w przedszkolu ponad 8 godzin. Rodzice przedszkolaków już skrzykują się na forach internetowych. Ci z Przedszkola nr 108 piszą nawet list protestacyjny, który zamierzają wysłać do Rady Miasta. Niezadowoleni rodzice zapowiadają bunt - Nie wiemy, czy coś to da, ale jeżeli my, rodzice, nie zbuntujemy się, będzie to dla urzędników oznaczało przyzwolenie na rozporządzanie naszymi pieniędzmi według ich uznania - argumentują. Wtóruje im Marta Mikucka-Oramus: - Uważam, że więcej powinni płacić dopiero ci, którzy zostawiają dziecko na dłużej niż 9 godzin, bo 8 godzin to norma, więc podwyżki dotkną zbyt wielu rodziców. *** Nowe opłaty Obecnie czesne wynosi 166,32 zł miesięcznie. Po zmianach, za dziecko przebywające w przedszkolu do sześciu godzin dziennie, rodzic zapłaci 52 zł, do siedmiu godzin 104 zł, do ośmiu godzin 156 zł, powyżej ośmiu godzin 208 zł. Do tego dochodzi stawka za wyżywienie, która wynosi kilka złotych dziennie. Anna Kolet-Iciek Grzegorz Skowron Gminny barak na cudzej ziemi Strażakom brakowało wody Konflikt w szeregach PiS nabiera rozmachu