- Przywożą je do mnie nie tylko z Krakowa, ale z całej Polski, nawet ze Szczecina - mówi Andrzej Kuziomski. Zajmuje się jeżami potrąconymi przez samochody, poturbowanymi przez chuliganów. Ostatnio trafiły do niego małe jeże, których matka została rozerwana przez podkaszarkę. Według niego jeże to bardzo sympatyczne, ale jednocześnie zapomniane przez polskich naukowców zwierzęta. - Ostatnia w Polsce książka na ich temat została wydana w 1956 roku - mówi. A zwierzęta są ciekawe i mają niezwykłe zwyczaje, do których należy na przykład samonamaszczenie. Polega to na tym, że kiedy poczują intensywny, ciekawy dla nich zapach, zaczynają wydzielać pieniącą się ślinę i liżą swoje kolce. - Niestety, większość ludzi myśli, że mają wściekliznę. Kiedy wieczorem zobaczą takiego jeża w parku, traktują go kopniakiem - mówi Andrzej Kuziomski. Dlaczego jeże dokonują samonamaszczenia? Naukowcy nie są pewni i mają kilka teorii: być może chcą się w ten sposób uodpornić, może jest to ich reakcja obronna albo też metoda na "zabranie" zapachu ze sobą. Jeże to pasja Andrzeja Kuziomskiego. Zainteresował się nimi kilka lat temu, kiedy jeździł na rowerze po Krakowie. - Codziennie widziałem po kilkanaście jeży rozjechanych przez samochody. Teoretycznie to zwierzęta pod ochroną, ale to martwy przepis. Nie znam przypadku, aby ktoś dostał mandat za rozjechanie jeża - mówi. Zaczął je zabierać do wynajmowanego pokoju, później do domu z ogrodem, czytać na ich temat. Teraz całe jego życie podporządkowane jest jeżom. - To dosyć trudne, ponieważ to zwierzęta nocne i wymagające sporej przestrzeni. Muszę je karmić - mówi. W domu z ogrodem przygotował miejsca dla jeży, zamawia dla nich specjalne domki. Kiedy trzeba, zabiera je do weterynarza, podaje lekarstwa. Karmi maleństwa, które straciły matkę. Za wszystko płaci z własnej kieszeni. Samo kupienie karmy dla ok. 20 jeży to wydatek ok. 50?zł dziennie. Opieka nad zwierzętami jest na tyle absorbująca, że wyklucza pracę na całym etacie, zarabia więc zleceniami. Prawie wszystkie pieniądze i tak przeznacza na jeże. Jeśli dostanie zgodę na utworzenie Ośrodka Rehabilitacji Jeży, będzie mógł założyć fundację i starać się o dofinansowanie. Zgodę na utworzenie ośrodka może wydać generalny dyrektor ochrony środowiska w Warszawie. Potrzebna jest do tego opinia Rady Miasta. - Taki ośrodek jest potrzebny, bo jeże są zwierzętami chronionymi prawnie, pełnią pożyteczną rolę w ekosystemie - mówi Przemysław Barszcz z Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta. Jeże żywią się larwami, owadami, ślimakami i dżdżownicami. Andrzej Kuziomski podkreśla, że to zwierzęta bardzo wymagające i nie powinny zajmować się nimi osoby, które nie są do tego przygotowane. - One w nocy sporo hałasują, a poza tym dużo czasu zajmuje sprzątanie po nich i dokarmianie. Trzeba także urządzić dom czy ogród pod kątem jeża - mówi. W najbliższym czasie opinia w sprawie utworzenia ośrodka leczenia jeży ma się zająć Rada Miasta. - Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska mogłaby już wydać mi zgodę, tylko czeka na opinię gminy. Zależy mi na tym, aby stało się to jak najszybciej. Zaczął się sezon rozrodczy i lada dzień zaczną napływać zgłoszenia, telefon mojego Pogotowia Jeżowego już dzwoni coraz częściej - mówi Andrzej Kuziomski. W Polsce nie ma centrum leczenia jeża, a w Europie jest jedno - w Niemczech. (AM) amaj@dziennik.krakow.pl