Bary mleczne to nie tylko uśpione relikty przeszłości. To wciąż prężnie działające, tętniące życiem jadłodajnie. Część z nich wygląda, jakby czas się zatrzymał. Inne odświeżane są według specyficznych estetycznych zasad, w duchu prostoty i skromności. W obliczu podwyżek cen wielu produktów w sklepach, bary mleczne mogą przejść kolejny renesans, a niektóre pewnie już przechodzą. Wybraliśmy się do kultowych barów mlecznych na krakowskiej Nowej Hucie - Baru Północnego i Baru Centralnego. Ukryty Bar Mleczny Północny Do Północnego Baru Mlecznego trudno dotrzeć wprost z ulicy. Niepozorny lokalny schowany jest na Osiedlu Teatralnym, w sąsiedztwie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Dodatkowo kryje się za fasadą, która woła o odświeżenie. W środku miejsca nie jest zbyt dużo, ledwie kilka stolików. Część osób bierze ze sobą jedzenie na wynos, w razie potrzeby można też dosiąść się do innych klientów. Słowem - zwykle znajdzie się tu miejsce. Bar serwuje klasyczne dania znane z tego typu jadłodajni. Hitem jest tu bukiet jarzyn z jajkiem, za który zapłaciliśmy niecałe dziesięć złotych. Można tu zjeść zupy w cenie 4-5 zł, dania mięsne i wegetariańskie, dostępna jest także cała paleta różnego rodzaju pierogów. Stołują się tu lokalni mieszkańcy, podopieczni MOPS-u czy pracownicy okolicznych biur. Jest to miejsce spotkań wielu pokoleń. Do starszego pana dosiada się młody mężczyzna. Jedzą razem w ciszy, na koniec wymieniają się grzecznościami. - Trenujemy cały czas! - mówi pani obsługująca kasę, zagadnięta o niezwykłą prędkość, z jaką nabija kolejne dania. A pracy ma sporo - każda część składowa dodawana jest do kasy oddzielnie. I tak, w przypadku bukietu warzyw, należy oddzielnie policzyć buraki, szpinak, ziemniaki, jajko oraz marchewkę z groszkiem. A jeśli na klawiaturze przestanie działać kropka, zamiast 7,76 zł za pierogi leniwe, kasa każe nam zapłacić 776 zł. Co do samego smaku - oczywiście gusta są różne. Jednak w Barze Mlecznym Północnym serwowane posiłki są bardziej niż warte swojej ceny. To porządnie przygotowane, domowe dania, które kojarzą się z rodzinną kuchnią, często przywodząc na myśl smaki dzieciństwa. Poza tym, gdzie indziej w dużym mieście bylibyśmy w stanie zjeść dziś dwudaniowy, pełnowartościowy obiad za mniej niż 30 zł? Bar Mleczny Centralny przykuwa uwagę wnętrzem Tego dnia wybraliśmy się także do innego baru mlecznego na Nowej Hucie - otwartego w 1956 roku Baru Centralnego. Inaczej niż w przypadku Północnego, można tu łatwo trafić wprost z ulicy, lokal położony jest bowiem zaraz przy Placu Centralnym. Po godzinie 15 wiele dań z menu jest już wykreślonych. Jednak i dla osób, które dopiero teraz mogły wpaść do lokalu znajdzie się co nieco do przegryzienia. Wybór jest podobny, jak w Barze Północnym. Smaczny kapuśniak - jedyne 3,55 zł. Fasola po bretońsku - jest. Zraziki wieprzowe - proszę bardzo. Jeśli macie ochotę na coś słodkiego, tu także widnieje cała lista pierogów na słodko. Niestety, gdy tam byliśmy zostały już tylko leniwe z masłem i z cukrem, ale były całkiem smaczne. W pierwszej chwili uwagę przykuwa wnętrze baru, o wiele większego niż w Północnym. Wysoki sufit, piękne żyrandole i wielkie okna sprawiają, że w niczym nie przypomina on garkuchni. Niskie ceny posiłków w barach mlecznych wynikają z budżetowych dotacji. Na rynku otwierają się nowe bary, w bardziej nowoczesnym wydaniu. Trudno jednak przebić klimat lokali z wieloletnią historią. Nie oszukujmy się - wiekowe lamperie, kultowa ceramika i osobliwe ozdoby w postaci sztucznych kwiatków tworzą unikalną atmosferę, za którą coraz więcej osób tęskni. Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl