Tymczasem Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Regionalny Związek Hodowców Owiec i Kóz z siedzibą w Nowym Targu czynią starania mające na celu uchronienie konsumentów przed producentami fałszywych oscypków, czyli np. wyrabianych z krowiego mleka. Ser o nazwie "oscypek" można kupić nie tylko na straganie przy Krupówkach, ale nawet w supermarkecie. Pod tą nazwą, często kryje się jednak wyrób "oscypkopodobny". Już wkrótce konsumenci będą mogli odróżnić oryginalny oscypek od tego podrabianego. Na jego opakowaniu znajdzie się wodny znak - unijne logo chronionej nazwy pochodzenia. Ponadto na każdym opakowaniu umieszczony zostanie numer producenta. - Każdy baca produkujący oryginalny oscypek otrzyma od nas serię opakowań z nadrukowanym numerem producenta i logo - zapewnia dyrektor Biura Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz Jan Janczy. Sprzedawane sery będą też kontrolować m.in. Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Inspekcja Handlowa. - Sankcje, które grożą producentom nieprzestrzegającym przepisów, wyraźnie określa ustawa o rejestracji i ochronie nazw i oznaczeń produktów rolnych i środków spożywczych oraz o produktach tradycyjnych - tłumaczy dziennikowi zastępca dyrektora Departamentu Rynków Rolnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi Dariusz Goszczyński. Chroniona nazwa pochodzenia oznacza, że ser będzie mógł być produkowany wyłącznie na określonym, oznaczonym we wniosku obszarze (głównie Podhale i Żywiecczyzna), według ściśle określonej tradycyjnej procedury, z mleka tylko i wyłącznie polskiej owcy górskiej z domieszką (maksymalnie 40-procentową) mleka krowy czerwonej. W praktyce oznacza to, że producent np. z Łodzi również będzie mógł produkować ser według tradycyjnej góralskiej receptury, nie będzie miał jednak prawa do używania nazwy "oscypek" - pisze "Dziennik Polski".