"W ocenie sądu odwoławczego wymierzona oskarżonemu kara jest sprawiedliwa, zasłużona, celowa; uwzględnia - bo sąd też musi wziąć to pod uwagę, chociaż nie jest to przesądzające - społeczne poczucie sprawiedliwości i bezpieczeństwa" - głosi uzasadnienie czwartkowego wyroku. Do zabójstwa doszło 3 stycznia 2017 r. późnym wieczorem w okolicy skrzyżowania ulic Miodowej i Brzozowej. Jak wyjaśniał w śledztwie oskarżony, wcześniej został on w tym miejscu dotkliwie pobity przez kilku napastników. Zakrwawiony wrócił do lokalu, w którym pracował, wziął nóż i wrócił na miejsce zdarzenia. Tam zaatakował nożem w plecy 21-latka sądząc, że był on uczestnikiem poprzedniej awantury. Chłopak zmarł. Wyrok w sądzie pierwszej instancji zapadł pod koniec marca ub.r. Mężczyznę skazano na karę dożywotniego pozbawienia wolności, musi także zapłacić rodzicom ofiary po 200 tys. zł zadośćuczynienia. Od tej decyzji odwołał się obrońca Damiana S. Podczas czwartkowej rozprawy wskazywał m.in. na niewspółmierność kary oraz podkreślał, że zabicie chłopaka nie było bezpośrednim zamiarem jego klienta. W ocenie reprezentującego, sąd pierwszej instancji nie uwzględnił żadnych okoliczności łagodzących. Ponadto obrońca wskazywał, że oskarżony - działając pod wpływem silnego wzburzenia - był przekonany, że atakuje człowieka, który wcześniej napadł na niego. Podnosił, że jego klient nie działał z zamiarem bezpośredniego pozbawienia życia. Z argumentacją obrony nie zgodził się prokurator, wskazując na bezzasadność argumentu o działaniu w afekcie. Jak przypomniał, sąd pierwszej instancji odrzucił ten argument. Pełnomocnik rodziny poparł stanowisko prokuratury. Argumentował, że napastnik nie dał ofierze żadnych szans na ratunek, a linię obrony uznał za wybiórczą. Wyrok jest prawomocny.