Obrazy były przewożone w przesyłce dyplomatycznej. Nie pomogły interwencje polskich władz. Dyrektor Departamentu Zagranicznej Polityki Kulturalnej w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego określa sprawę jako bulwersującą - pisze "Dziennik Polski". Dyrektor Instytutu Sztuki Akademii Pedagogicznej w Krakowie, gdzie Piotr Jargusz jest profesorem, w piśmie adresowanym do władz Republiki Białorusi pisze: "Utrata niemal całego dorobku wieloletniej pracy twórczej jest dla artysty prawdziwym ciosem i nie ma precedensu w warunkach pokojowych". Obrazy Piotra Jargusza miały zostać pokazane na wystawie malarstwa 25 kwietnia. Ekspozycję zorganizował Instytut Polski w Mińsku przy współpracy galerii Muzeum Białoruskiej Państwowej Akademii Sztuk. Prace artysty wyjechały z Krakowa samochodem przysłanym przez Instytut Polski. Do Mińska nie dojechały. Ambasada RP i oczekujący w Mińsku autor uzyskali informację, że obrazy zostały zatrzymane na granicy. Gdy stało się oczywiste, że wystawa nie będzie otwarta w przewidzianym terminie, Piotr Jargusz powrócił do Krakowa; zbliżał się koniec roku akademickiego, profesor prowadzący pracownię w Instytucie Sztuki Akademii Pedagogicznej miał obowiązki wobec studentów i dyplomantów. Artysta słał pisma do resortu spraw zagranicznych, do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, do władz białoruskich. Zdesperowany malarz wystosował list nawet do prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Odpowiedź nadeszła z białoruskiego Głównego Urzędu Celnego. W piśmie tym, datowanym 19 czerwca, prezes urzędu wyjaśnia Piotrowi Jarguszowi, że postanowieniem sędziego sądu rejonowego w Mińsku, obywatel Republiki Białorusi (tu wymieniono nazwisko) ?wwożący w granice Republiki Białorusi pana obrazy" uznany został winnym naruszenia przepisów granicznych i skazany na grzywnę oraz konfiskatę przewożonych przedmiotów. W dokumencie nie wspomniano, że skazany obywatel białoruski był kierowcą zatrudnionym przez Ambasadę RP w Mińsku. Podczas przekraczania granicy miał dokumenty świadczące, że jest pracownikiem korpusu dyplomatycznego. W piśmie nie ma też mowy o tym, jakie przepisy prawne upoważniły białoruskie służby celne do poddania przesyłki dyplomatycznego rewizji i konfiskacie.