Podczas zajścia żołnierz miał ze sobą pałkę teleskopową. Zarówno Mateusz P., jak i zatrzymany wcześniej Piotr W., zostali aresztowani. Do napaści doszło w czwartek 15 lipca wieczorem. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, bezpośrednim powodem ataku był telefon byłej dziewczyny Piotra W., która pokłóciła się z obecnym chłopakiem. Przybyły z maczetą Piotr W. wymierzył chłopakowi cios w klatkę piersiową, ale zaatakowany uchylił się i cios spadł na nogi i pośladek. Ranny trafił do szpitala. Mateusz P. miał uderzyć ofiarę w głowę pałką teleskopową. Prokuratura postawiła Piotrowi W. zarzut usiłowania zabójstwa. Taki sam zarzut usiłowania zabójstwa prokuratura postawiła Mateuszowi P. Żołnierz nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, że był z Piotrem W., miał pałkę teleskopową i przytrzymywał zaatakowanego mężczyznę za ręce, szarpał się z nim, ale nie miał zamiaru zabić. Zdaniem prokuratury, żołnierz umniejsza swoją rolę w zajściu. Za usiłowanie zabójstwa grozi kara do 15 lat pozbawienia wolności, kara 25 lat lub dożywocia. Zajście, badane przez prokuraturę, było kolejnym w ostatnich czasach w Krakowie atakiem z użyciem maczety. Jak podaje czwartkowy "Dziennik Polski", ludzie atakowani są maczetami, a "policjanci są bezradni, nie mogą takiej broni konfiskować, bo jej posiadanie jest... legalne". "Takiego samobójczego gola strzeliła Komenda Główna Policji, przygotowując projekt rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych do ustawy o broni, amunicji i materiałach wybuchowych w 1990 r." - czytamy w gazecie. "Do tego czasu w Polsce obowiązywał zakaz noszenia szabli, szpad, bagnetów, sztyletów i noży składanych. Wprowadziło go rozporządzenie z 1932 r. Ale na początku lat 90. pojawił się masowy import broni gazowej i trzeba było szybko uregulować tę kwestię". "Projekt rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych przygotowała w dużym pośpiechu Komenda Główna Policji. O obowiązującym do tej pory zakazie noszenia sztyletów, bagnetów i szabli zapomniano" - stwierdza "Dziennik Polski".