- Po pracy miałam umówioną wizytę u lekarza w przychodni na ulicy Pachońskiego, biegłam spóźniona. Wcześniej chciałam skorzystać z toalety, ale ku memu zdziwieniu, nie było w niej ani mydła, ani skrawka papieru toaletowego, a na piętrze przychodni mieści się ginekolog i dermatolog - skarży się czytelniczka "Dziennika Polskiego". Dziennikarze sprawdzili to i zajrzeli też do losowo wybranych toalet w przychodniach przy ulicy Nałkowskiego - Azory, w Śródmieściu na ulicy Długiej, oraz do Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej przy alei Pokoju. W ubikacjach dla pacjentów nie było podstawowych środków higieny. W Rozporządzeniu Ministra Zdrowia z 2006 roku w sprawie wymagań, jakim powinny odpowiadać pod względem fachowym i sanitarnym pomieszczenia i urządzenia zakładu opieki zdrowotnej, wymienia się między innymi: dozownik z mydłem w płynie, pojemnik na ręczniki jednorazowego użycia oraz pojemnik na zużyte ręczniki. - Odpowiedzialność za utrzymanie toalet w czystości spada na kierownika zarządzającego konkretną placówka - mówi prosząca o anonimowość pielęgniarka krakowskiej przychodni. Magdalena Romaszewska, prezes NZOZ "Śródmieście", tłumaczy, że trudno jest zapanować nad porządkiem we wspólnej toalecie w budynku, gdzie w jednym miejscu funkcjonuje 20 różnych instytucji medycznych. - Pacjenci wynoszą wszystko, począwszy od mydła a na spłuczce kończąc - skarży się. - Nie stać nas na zatrudnienie babci klozetowej, wprowadziliśmy kluczyki, które dostępne są w gabinecie pielęgniarek - dodaje. - W ubiegłym roku nie były przeprowadzane żadne specjalistyczne przeglądy toalet w szpitalach i Zakładach Opieki Zdrowotnej. Jednak przy sprawdzaniu stanu technicznego, dokonaliśmy również przeglądu ubikacji - tłumaczy Anna Armatys, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie. Na 5465 kontroli różnego rodzaju placówek szpitalnych jak: sanatoria, zakłady rehabilitacyjne, gabinety lekarskie, wydano około 730 decyzji administracyjnych. Dotyczyły one nakazu zmiany złego stanu sanitarno - technicznego w toaletach. Najwięcej nieścisłości wykazano w niepublicznych zakładach opieki zdrowotnej, gdzie w jednym budynku mieści się kilka różnych zespołów lekarskich. - Dyrektorzy ZOZ-ów w takich przypadkach przerzucają odpowiedzialność za porządek i czystość na siebie nawzajem - twierdzi Anna Armatys. - Pandemia grypy A/H1N1, zatacza coraz szersze kręgi. W przypadku wszelkich infekcji szczególnie ważne jest dbanie o higienę i czystość - alarmuje doktor Paweł Tomanek, lekarz rodzinny z przychodni "Familia" w Krakowie. - Grypa to przede wszystkim choroba brudnych rąk. A skoro pojawia się brud, to wraz z nim pasożyty i bakterie - dodaje. W tym roku Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Krakowie wykazała w 82 placówkach uchybienia, takie jak: brak ciepłej wody, papierowych ręczników, mydła i inne usterki techniczne. Olga Kleczka krakow@dziennik.krakow.pl