- Co mogę powiedzieć, miałem nadzieję na dobry występ, stało się jednak inaczej. Niedaleko po starcie oesu nr 1 popełniłem błąd uderzając w krawężnik. Osiągnąłem metę oesu, udało się przejechać także drugi odcinek. I kiedy serwis zorganizował potrzebne do podmiany części, na dojazdówce do 3 próby auto odmówiło posłuszeństwa - mówi Sławek Kurdyś. - Pomimo kompleksowego przeglądu przed rajdem dała znać o sobie skrzynia biegów. Rzeszowski nie był udany, ale się nie załamuję. Mamy nadzieję z bratem, że pechowa passa zakończy się na Rajdzie Wisły, gdzie mam nadzieję wystartujemy już za niecały miesiąc. Na koniec chciałbym gorąco podziękować braciom Bębenkom za pomoc w opisie oraz cenne wskazówki, które mam nadzieję zaprocentują na już wspomnianym Rajdzie Wisły - dodaje Kurdyś.