Pod sztandarem tych słów zakończył się Leaderfest, dwudniowy szczyt przedstawicieli Lokalnych Grup Działania i innych organizacji sektora wiejskiego z Unii Europejskiej, który w dniach 16-18 maja odbył się w miejscowości Stromberk w Czechach. Do tego czeskiego malowniczego miasteczka zjechała się cała Europa. Odmienna jednak niż ta, którą znamy ze szklanego ekranu odbiornika telewizora i którą przywykliśmy sobie wyobrażać jako kompleks ultranowoczesnych szklanych budynków, przed którymi trzepocą kolorowe flagi państw członkowskich, stanowiące tło dla bezdusznych rezolucji i uchwał, jakie zapadają pośród ponurej aury wiecznie deszczowej Brukseli. Podczas spotkania w Czechach obserwowaliśmy wspólnotę obywateli, ludzi którzy sami podejmują inicjatywę, ludzi dla których ważny jest rozwój obszarów wiejskich. Była to wspólnota "Leadera". "Leader" trafił pod strzechy "Leader" jest programem Unii Europejskiej, którego celem jest działanie na rzecz rozwoju obszarów wiejskich. Ale nie jest to jeden z tych typowych programów, w których rozwój sterowany jest odgórnie. Wyjątkową cechą tego programu jest jego tzw. oddolne podejście, którego moderatorem w terenie są Lokalne Grupy Działania. Zrzeszają one lokalnych mieszkańców, przedstawicieli lokalnego biznesu, samorząd i organizacje pozarządowe dla wszystkich spośród których wspólnym priorytetem jest rozwój lokalnej społeczności. W ty programie wyśmienicie sprawdza się zasada "myśl globalnie, działaj lokalnie". Program ma sprzyjać pobudzeniu lokalnej inicjatywy, ma zachęcać lokalnych mieszkańców do działania, mobilizować energię i zasoby. Jest to szczególnie istotne zwłaszcza teraz, kiedy Europa boryka się ze skutkami bolesnej zapaści gospodarczej. Oddziaływanie programu odbywa się na zasadzie partnerstwa ponad sektorowego, które zachęca do współpracy kilka różnych podmiotów z danego obszaru. Niezmiernie ważna jest tu także wymiana doświadczeń i szeroko zakrojona współpraca z innymi podmiotami, tak w obrębie kraju jak i z innych państw członkowskich. Przez ponad dwie dekady istnienia program sprawdził się jako skuteczna metoda pobudzania rozwoju i zwiększania konkurencyjności środowisk wiejskich oraz lokalnych wspólnot. Jego zasięg systematycznie rośnie, znajduje nowe zastosowania i obejmuje coraz szersze sektory. W Unii Europejskiej już w tej chwili znajduje się ponad 2000 tzw. obszarów objętych działaniem tego programu. Nic więc dziwnego, że w jednym ze swoich wystąpień komisarz ds. Rolnictwa i Rozwoju Wsi pan Dacian Ciolos aż trzykrotnie podkreślił, że "Leader" w przyszłości pozostanie w samym sercu Wspólnej Polityki Rolnej. Małopolska liderem ""Leadera" Spotkanie w Stromberku było niezwykle cenną okazją do wspólnej dyskusji, wymiany doświadczeń, zapatrywań a także przedstawienia oczekiwań i założeń przedstawicieli Lokalnych Grup Działania w stosunku do dyskusji na temat kształtu Programu na lata 2014-2020. Z Małopolski w spotkaniu wzięło udział 12 osób reprezentujących Urząd Marszałkowski oraz regionalne LGD. W trakcie paneli dyskusyjnych przedstawiono działanie Programu "Leader" w Małopolsce a także, jako przykład dobrych praktyk, przedstawiono innowacyjne przedsięwzięcie "paczki od rolnika" realizowane przez rolników z LGD Dunajec-Biała w powiecie tarnowskim. Spotkanie odbywało się w szczególnym dla polskiej wsi kontekście. Z jednej strony znajdujemy się w przededniu objęcia przez Polskę przewodnictwa w Unii Europejskiej. Co więcej przewodnictwo to przejmujemy z rąk Węgier. Po raz pierwszy więc, jesteśmy w wyjątkowej sytuacji kiedy szereg kluczowych decyzji dotyczących przyszłego rozwoju i planowania na kolejne lata programowe (2014-2020) obejmujące całą Wspólnotę Europejską zapada w naszej części Europy. Z drugiej strony w ostatnim czasie byliśmy świadkami nabierającej temperatury dyskusji, której tematem jest destruktywny wpływ biurokracji na funkcjonowanie Programu Leader w Polsce (Dziennik Gazeta Prawna, nr 85, s. B7, 2011.05.04). Z badań przeprowadzonych przez Fundację Partnerstwo dla Środowiska we współpracy z Uniwersytetem im. Mikołaja Kopernika w Toruniu wynika, iż Lokalne Grupy Działania odpowiedzialne za animację środowisk wiejskich i wdrażanie programu w terenie, grzęzną w powodzi absurdalnych przepisów narzucanych z góry, kostnieją i same z wolna przeradzają się w ociężałe urzędnicze machiny. Unijne pieniądze, zamiast na uruchamianie potencjału wsi, wydawane są na bieżące funkcjonowanie i zatrudnianie pracowników zdolnych poradzić sobie z nawałem bezsensownych regulacji i obostrzeń. Beneficjenci z kolei, którzy mieli skorzystać z programu, stają się jego bezwolnymi ofiarami. Chcieć to nie móc Zniechęcani przez coraz to bardziej wyśrubowane wymogi, szczegółowe załączniki, czasochłonne do zdobycia zaświadczenia i nieproporcjonalnie długi okres potrzebny na przetworzenie wniosku o dofinansowanie. Ludzie tracą zapał, cierpliwość i w końcu zrezygnowani odchodzą a początkowy entuzjazm, który towarzyszył wprowadzeniu Programu na wsi topnieje w zastraszającym tempie. Program "Leader" miał pobudzić wieś do działania, obudzić inicjatywę, doprowadzić do przekształcenia przestarzałych i zacofanych struktur w nowoczesne i prężne ośrodki wiejskie w myśl hasła "każda gmina krzemowa dolina", a ulega tymczasem pod wpływem rozbuchanej biurokracji stopniowej erozji. Jak wskazują autorzy cytowanego powyżej raportu, jeśli nie podejmiemy natychmiastowych działań ratunkowych i nie usuniemy zbędnych przepisów utrudniających działanie programu może on zakończyć się niechybną porażką. Okazuje się, że komplikacje natury biurokratycznej w implementacji "Leadera" nie są specjalnością wybitnie polską ale są raczej typowe dla większości krajów Europy Środkowo Wschodniej. Tak przynajmniej wynika z rozmów przeprowadzonych w trakcie spotkania z reprezentantami programu z Czech, Słowacji, Węgier oraz krajów nadbałtyckich. Wszyscy delegaci z jakimi dyskutowałem zgodnie przyznawali, iż dzieje się tak ze względu na specyficzne dla naszej części Europy uwarunkowania natury ekonomicznej, politycznej, historycznej i mentalnościowej. W naszej rzeczywistości może w coraz mniejszym stopniu, niemniej jednak wciąż jeszcze mamy do czynienia z negatywnymi zjawiskami takimi jak choćby korupcja. Stara Unia radzi sobie lepiej "W zakresie funkcjonowania mamy inne problemy niż LGD z Zachodniej Europy gdzie występuje większa swoboda gospodarowania środkami i większa przejrzystość. Łatwiejsze są też tam procedury biurokratyczne"- to tylko jedna z powszechnym podczas spotkania opinii. Jeśli przyjąć to za pewną monetę to niewątpliwie nie bez znaczenia będzie tu fakt, iż "Leader" w krajach "starej 15" ma już ponad dwudziestoletnią historię. Jest więc gruntowniej osadzony w społeczeństwie i dużo lepiej "dotarty" jeśli chodzi o mechanizmy funkcjonowania. Trudno też nie zgodzić się z tezą, iż w krajach Europy Zachodniej panuje o wiele większe zaufanie społeczne stanowiące fundament społeczeństwa obywatelskiego. Dla ilustracji tych różnic można przytoczyć wypowiedź menadżera jednego LGD ze Szkocji, który zagadnięty przez mnie o sposób przyznawania dotacji stwierdził, iż u nich decyzje zapadają na poziomie Lokalnej Grupy Działania, to LGD rozdysponowuje środki. Dla porównania - w Polsce LGD ma prawo tylko do opiniowania wniosków podczas gdy w roli dysponenta występuje urząd marszałkowski bardzo często posiłkujący się interpretacjami Ministerstwa Rolnictwa. Kiedy już dojdzie do zaaprobowania wniosku i podpisania umowy to same pieniądze wypłaca Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Dochodzi tu do klasycznego rozmycia odpowiedzialności. Dzieje się tak nie z winy samych urzędników i nie bez przyczyny. Jest to związane z obowiązującą w świetle ustawy odpowiedzialnością majątkową, która pomimo tego iż z założenia słuszna ma swoje poważne mankamenty. Wywołuje wśród decydentów zrozumiały lęk, lekarstwem na który jest zbyteczna komplikacja przepisów i rozmaite utrudnienia. Mniej biurokracji, więcej samodzielności Jest wiele pomysłów na to jak uzdrowić kulejący system. "Leader" to potężne narzędzie, które właściwie realizowane pozwala wyzwalać potencjał i w długofalowej perspektywie może doprowadzić do unowocześnienia polskiej wsi. Dlatego nie wolno nam go zmarnować. Potrzebna jest szeroka koalicja na rzecz rozwiązania istniejących problemów obejmująca przedstawicieli Lokalnych Grup Działania, urzędów marszałkowskich i rządu. Stworzyliśmy w polskiej historii wspaniały paradygmat Okrągłego Stołu. Czas by przywołać te doświadczenia. Zasiąść wspólnie do merytorycznej i rozważnej dyskusji, wypracować porozumienie, dostroić prawo i udrożnić system. Wzbudźmy wspólnie na nowo entuzjazm ludzi i sprawmy by Leader kwitł razem z polską wsią. Na koniec muszę jeszcze napisać, że podczas spotkania w Czechach rzucała się jaskrawo w oczy dodatkowa rzecz. A mianowicie brak przedstawicieli LGD z krajów Zachodniej Europy, w tym nawet z sąsiadujących z Czechami Austrii czy Niemiec. Oprócz pary Szkotów i kilku Francuzów na ponad 250 uczestników nie było w Stromberku nikogo, kto potem wracał by do domu z GPS-em ustawionym na zachód od Renu w kierunku Półwyspu Apenińskiego, Iberyjskiego czy na Skandynawię. W listopadzie zeszłego roku, jako jedyny przedstawiciel z ponad 330 polskich LGD, uczestniczyłem w podobnym spotkaniu w Edynburgu. Kiedy teraz zaglądam do przywiezionej stamtąd listy delegatów to zwraca uwagę, że Wspólnota Europejska była na nim w miarę proporcjonalnie reprezentowana. Widnieją na tej liście nazwiska słowackie, belgijskie, greckie, szwedzkie, fińskie, czeskie, austriackie, holenderskie, słoweńskie itp. Tym razem tak nie było. Napisałem wcześniej, że mamy różne problemy w porównaniu do naszych zachodnich partnerów. Ale dużo nas jednak łączy. Łączy na Leader. To nasza wspólna sprawa. Potrzeba więc, byśmy w tym kontekście zachowali niebywałą ostrożność. Co jakiś czas odnawia się w łonie Unii Europejskiej idea Europy dwóch prędkości. Wzmocnił ją ostatnio kryzys strefy Euro i zawirowania ekonomiczne. Musimy więc być czujni by Leader powstały jako narzędzie integracji nie rozpękł się na pół. Paweł Czaja Autor jest członkiem Lokalnej Grupy Działania Dunajec-Biała, jest menadżerem produktu lokalnego, mieszka na wsi.