Ordynariusz diecezji tarnowskiej koncelebrował w sobotę mszę podczas odpustu ku czci Przemienienia Pańskiego w bazylice św. Małgorzaty w Nowym Sączu. Dużą część homilii poświęcił grzechowi społecznemu, który powstaje z połączenia wielu grzechów osobistych. Według biskupa, ów grzech społeczny dotyka również władz samorządowych. Jako przykład podał zgodę władz Nowego Sącza na utworzenie kasyna w sąsiedztwie parafii kolejowej. - Jako duszpasterz Kościoła Tarnowskiego jestem wstrząśnięty tą decyzją ratusza - wyznał ks. bp Wiktor Skworc. - Będziemy mieli kolejny w tym mieście punkt, w którym będzie dochodziło do uzależnienia człowieka, co odczuje on, jego rodzina i całe społeczeństwo. Radni zdumieni ostrym tonem biskupa Homilii wysłuchało wielu radnych miasta, w którym kolejną kadencję rządzą siły szeroko rozumianej prawicy. Samorządowcy nie kryją, że byli zdumieni ostrym tonem wypowiedzi biskupa. Artur Czernecki, obecny zastępca przewodniczącej klubu radnych PiS podkreśla, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Pod koniec minionej kadencji, jako przewodniczący Rady Miasta, zapoczątkował publiczną debatę na temat ewentualnego uruchomienia kasyna. Zabiegały wówczas o to dwie firmy, dla których pozytywna opinia ratusza była punktem wyjścia do starania się o koncesję wydawaną przez Ministerstwo Finansów. - Sprawa budziła kontrowersje, więc zdecydowałem się zasięgnąć opinii różnych środowisk - przypomina Artur Czernecki. - Nie było totalnej krytyki. Jedynie policja przedstawiła dwa wzajemnie wykluczające się stanowiska. Pozytywnie wypowiedział się na ten temat Zarząd Osiedla Przydworcowe, a także komisje porządku publicznego i polityki społecznej, choć przewodnicząca tej ostatniej Barbara Jurowicz od początku była przeciwna wydaniu zgody na uruchomienie w mieście kasyna - dodaje radny. Są kontrowersje, ale totalnej krytyki nie ma Ostatecznie, 22 lutego tego roku, Rada Miasta prawie jednogłośnie pozytywnie zaopiniowała lokalizację kasyna w budynku przy ulicy Limanowskiego 1. W tym głosowaniu w PiS nie obowiązywała dyscyplina klubowa, więc każdy głosował w zgodzie z własnym sumieniem. Artur Czernecki mówi, że wybrał mniejsze zło, bo lepiej kontrolować hazard, niż godzić się na działania ponad prawem. Debata trwała rok i każdy mógł w niej zabrać głos - dodaje Artur Czernecki. - Nie wszyscy skorzystali z tej możliwości. Nie doczekaliśmy się na przykład opinii proboszcza parafii kolejowej, choć kasyno może być zlokalizowane w jej bezpośrednim sąsiedztwie. Dziś nic do zarzucenia nie ma sobie także radna Elżbieta Chowaniec z klubu Dla Miasta popierającego w ostatnich wyborach prezydenta Ryszarda Nowaka. Ona też powołuje się na trwające rok konsultacje oraz argument walki z bezrobociem przywoływany często przez zwolenników kasyna, bo mówiło się, że w salonie gier może znaleźć pracę nawet 70 osób. Argument walki z bezrobociem wygrywa - Wejdą tam tylko osoby dorosłe, w dodatku majętne, bo biednych nie stać na chodzenie do kasyna - dodaje Elżbieta Chowaniec. - Mamy demokrację i każdy jest wolny, w swoich wyborach kierując się rozumem. Dlatego dziś zagłosowałabym tak samo. Jej kolega klubowy Mieczysław Gwiżdż jest jeszcze bardziej odważny w formułowaniu opinii na ten temat. Podkreśla, że jest wierzący i chodzi do kościoła, co nie jest równoznaczne z bezkrytycznym przyjmowaniem opinii głoszonych przez hierarchów. - Wiem, co to jest bezrobocie i codziennie spotykam ludzi, którzy proszą o pomoc, bo nie starcza im na chleb - wyjaśnia Mieczysław Gwiżdż. - Ksiądz biskup ma swoje zdanie na temat kasyna. To jego prawo. Ale też samorząd ma prawo do niezależnych decyzji popartych znajomością realiów panujących w mieście. Kasyno ma powstać w sąsiedztwie parafii Sprawy nie komentuje Józef Gryźlak z opozycyjnego klubu radnych PO. Podkreśla jedynie, że radni nie wydali zgody na uruchomienie kasyna, a jedynie wyrazili opinię na temat jego lokalizacji. Oczywiście otworzyli w ten sposób furtkę do dalszych działań ze strony dwóch firm zainteresowanych prowadzeniem w mieście salonu gier, ale - jak mówi - do tego droga daleka. Wiceprezydent miasta Jerzy Gwiżdż ze spokojem wysłuchał słów ks. biskupa Skworca. Ubolewa, że Kościół nie reagował na bieżąco, ale zabrał głos po czasie. Choć mógł wziąć udział w debacie na temat kasyna w Nowym Sączu. - Na sesji 22 lutego euforii nie było - przypomina Jerzy Gwiżdż. - Były wyważone racje, które ostatecznie przemówiły za przyjęciem uchwały. Dodajmy, że o otwarcie w Nowym Sączu kasyna zabiegają dwa podmioty - Zjednoczone Przedsiębiorstwo Rozrywkowe SA i spółka Fortuna. Pozytywna opinia nowosądeckiej rady niczego nie przesądza i ostatecznie to minister finansów zdecyduje o ewentualnym wydaniu koncesji. Procedury są zawiłe i trwają wiele miesięcy, więc decyzja w tej sprawie zapadnie nie wcześniej niż w grudniu. Paweł Szeliga Czytaj więcej: Krakusów będzie więcej, Polaków mniej Nie przestraszyli się czarnych chmur Koniec z objazdami w Łapczycy