Nowy zespół biegłych oceni. Zadecydował tak Sąd Okręgowy w Tarnowie, przed którym toczy się proces - poinformował w środę rzecznik sądu Marek Długosz. Sąd w toku procesu zapoznał się z dwoma opiniami biegłych, odmiennie oceniających stopień poczytalności oskarżonej w momencie popełnienia zbrodni. Ponieważ różnic tych nie udało się wyjaśnić podczas przesłuchania biegłych przed sądem i ich konfrontacji, sąd zadecydował, że zwróci się do kolejnych biegłych z Warszawy o opinię na temat oskarżonej. 38-letnia Elżbieta M. została zatrzymana w marcu ubiegłego roku w Tarnowie, gdy w wózku dziecięcym przewoziła przykryte zwłoki zamordowanej przez siebie 8-latki. Jak ustalono, przebywała wtedy na wolności po otrzymaniu przerwy w odbywaniu kary więzienia. W 2003 roku kobieta została skazana na 11 lat za śmiertelne pobicie i spalenie w windzie zwłok 21-letniej kobiety, z którą rywalizowała o względy mężczyzny. Miesiąc przed tym zdarzeniem, w 2000 roku, sama przeżyła tragedię: jej 11-letni syn został zamordowany. Na podstawie zgromadzonych w śledztwie dowodów prokuratorzy przyjęli, że 31 marca 2006 roku Elżbieta M. zaprowadziła przypadkowo wybraną podczas obserwacji szkoły dziewczynkę do mieszkania, które kiedyś wynajmowała. Tam udusiła dziecko i w skradzionym wózku dziecięcym usiłowała wieczorem wywieźć jego zwłoki. Zatrzymał ją przypadkowy mężczyzna, który słyszał o zaginięciu dziewczynki. Elżbieta M. początkowo nie przyznawała się do zabójstwa dziecka, mówiąc, że niczego nie pamięta. Podczas kolejnych przesłuchań przyznała, że dziewczynkę zaprowadziła do opuszczonego mieszkania, które kiedyś wynajmowała i tam ją "przytuliła do siebie". Później - jak mówiła - "utraciła pamięć", a po jej odzyskaniu zauważyła leżące zwłoki dziecka. Wyjaśniła, że zrobiła tak, ponieważ chciał tego jej zamordowany syn, który "przychodził do niej i kazał zabić jakieś dziecko". Stwierdziła, że czuje, iż zabiła dziewczynkę, ale nie pamięta, jak to zrobiła i czym. W śledztwie Elżbieta M. była dwukrotnie poddana badaniom psychiatrycznym. Według pierwszej opinii biegłych z Aresztu Śledczego w Krakowie, kobieta cierpiała na chorobę psychiczną i zagrażała otoczeniu. W drugiej opinii biegli ze Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardzie Gdańskim stwierdzili, że w czasie czynu u Elżbiety M. nie występowały objawy choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innych zaburzeń czynności psychicznych na tyle głębokie, aby spowodowały zniesienie lub znaczne ograniczenie poczytalności. Rozpoczęcie procesu w tej sprawie było kilkakrotnie odwoływane. W pierwszym terminie Elżbieta M. przed doprowadzeniem na rozprawę spadła ze schodów w zakładzie karnym; w drugim - zasłabła w konwoju. W końcu po wyznaczeniu kolejnego terminu sąd uznał, że oskarżona została prawidłowo zawiadomiona o terminie i rozpoczął proces bez niej. Od tego momentu oskarżona uczestniczy w procesie bez przeszkód. Kobiecie grozi kara dożywocia.