W weekend syn sierżanta proszowickiej policji swoim Fordem Focusem staranował małego fiata, w którym jechało dwoje młodych ludzi. Zbiegł z miejsca wypadku, choć pomocy potrzebowały dwie osoby - jedna ma złamaną nogę. Policja zatrzymała go w niedzielę. Młody mężczyzna stwierdził wtedy, że źle się czuje; po przebadaniu lekarz orzekł, że nie może być osadzony w areszcie. Jednak według mieszkańców Proszowic sprawca cieszy się doskonałym zdrowiem. Widziano, jak pił piwo, a następnie prowadził auto swojego ojca. Jak dotąd żaden przedstawiciel władzy nie skontaktował się z ofiarami wypadku w celu wyjaśnienia całego zajścia. - Cisza. Nikt się do mnie nie zgłasza, jakby nigdy nic się nie stało - mówi nam chłopak poszkodowany w wypadku.