Pracownicy Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej na znak protestu założyli czarne ubrania i białe, żałobne szarfy z napisem "Biblioteka umiera". Podobne szarfy zostały rozwieszone na regałach z książkami. Swoje zdanie mogą wyrazić również czytelnicy podpisując listę protestacyjną. - Nikt nie odmawia. Czytelnicy są naszymi sojusznikami i popierają nasze działania - podkreślają pracownice Wypożyczalni Głównej, gdzie leżą listy z postulatami. - Bez pieniędzy biblioteka nie ma perspektyw na rozwój. A jako student wiem, jak bardzo jest potrzebna. Są mniejsze biblioteki, ale nie mają tak dużego zbioru naukowego, jaki jest tutaj. Z kolei Biblioteka Jagiellońska jest trudniej dostępna - powiedział Mateusz Kuca podpisując protest. Zamknięte biblioteki Całe zamieszanie na ul. Rajskiej 1 zaczęło się, kiedy władze województwa małopolskiego poinformowały o planowanych cięciach w przyszłorocznym budżecie, nawet o 15 proc. W przypadku Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej to prawie milion złotych mniej niż w tym roku. - Najwięcej pieniędzy idzie na płace dla pracowników. Nawet, jeśli zaoszczędzimy na wszystkim - wstrzymamy zakup książek, prenumeraty czasopism czy nie odnowimy licencji do bazy danych, z której korzystają czytelnicy - to i tak będzie trzeba zwolnić około 30-40 osób (ze 180 - przyp.red.). A jeśli będzie mniej pracowników, nie będzie kto miał pełnić dyżurów w weekendy - wyjaśnia Jerzy Woźniakiewicz z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. To oznaczałoby konieczność zamknięcia biblioteki w weekendy i skrócenia godzin jej funkcjonowania w tygodniu. Tego nie wyobrażają sobie czytelnicy. - Często przychodzę do wypożyczalni i czytelni właśnie wieczorem, po zajęciach - podkreśla Urszula Honek, studentka kulturoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. - Ograniczanie pieniędzy bibliotekom to dla mnie syndrom upadku kultury - dodaje. Trwa zaciskanie pasa Cięć w budżecie wojewódzkim obawiają się również pracownicy Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Hugona Kołłątaja. - W optymistycznej wersji będziemy musieli zwolnić parę osób. Oprócz tego niezbędne będą cięcia na premiach czy ograniczenie zakupu książek - mówi Wanda Dudek z Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej, w której jest zapisanych ok. 6 tys. czytelników, głównie studenci i nauczyciele. - Mamy jeden z największych księgozbiorów wydawnictwa Biblioteka Narodowa, szczególnie cenionych przez polonistów. Bez nas filolodzy się nie obejdą - podkreśla Wanda Dudek. Władze województwa małopolskiego uspokajają. - Informacje o śmierci bibliotek są przedwczesne. Budżet jest w trakcie konstruowania - zaznacza wicemarszałek Leszek Zegzda. Nie ukrywa jednak, że według analiz w przyszłorocznym budżecie będzie o 150 mln zł mniej. - Kryzys nie jest wymysłem władz województwa, my po prostu nie mamy pieniędzy. Konstruując budżet na 2010 rok nastawiamy się na niewstrzymywanie inwestycji, dzięki którym województwo się rozwija. Jednocześnie chcemy, by instytucje kultury działały na dobrym poziomie. Musimy zacisnąć pasa i sprawiedliwe rozdzielić pieniądze - podkreśla wicemarszałek. Nie wiadomo też, jaki będzie los mniejszych bibliotek osiedlowych, które dofinansowuje Urząd Miasta Krakowa. Póki co urzędnicy nie chcą zdradzić, czy będą cięcia, a jeśli tak, to jakie. - Trwają prace nad budżetem. Nie możemy podać żadnych sum - wyjaśnia Katarzyna Fiedorowicz-Razmus z UMK. Póki co jedno jest pewne - nie są zagrożone biblioteki finansowane z pieniędzy uczelni, w tym największa Biblioteka Jagiellońska. - Dzięki pozyskanym środkom europejskim, przez najbliższe 2-3 lata nie musimy obawiać się kryzysu, bo mamy pieniądze na dalszy rozwój. Uniwersytet dba o swoje biblioteki, nie tylko o Jagiellońską, ale też mniejsze wydziałowe. W końcu to warsztat pracy wykładowców i studentów - mówi Zdzisław Pietrzyk, dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej. Katarzyna Ponikowska katarzyna.ponikowska@echomiasta.pl