Na drugim biegunie plasuje się Książ Wielki w powiecie miechowskim ze zbliżonym, jak w Słopnicach, wskaźnikiem, dokładnie 9,48 promila - tyle że ze znakiem ujemnym - informuje "Gazeta Krakowska". Takie najnowsze dane uzyskaliśmy z Urzędu Statystycznego w Krakowie. Dotyczą one przyrostu naturalnego w naszym regionie. - Jesteśmy na pierwszym miejscu w Małopolsce? - wójt Słopnic, który dowiedział się o tym wyniku, nie ukrywa zadowolenia. - Jest więc dla kogo budować szkoły, urządzać boiska ze sztuczną trawą - cieszy się. Częsty model rodziny w gminie Słopnice to dwa plus dwa, trzy, cztery. - Mamy też u nas dużo rodzin wielopokoleniowych. Dziadkowie pomagają przy wnukach - zdaniem wójta Adama Sołtysa to również okoliczność sprzyjająca. W odróżnieniu od włodarza Słopnic, wójt Książa Wielkiego, Marek Szopa, nie ma powodów do szampańskiego humoru. - Nasze dzieci rodzą się dziś w Szkocji i Irlandii. Mnóstwo młodych wyjechało - zauważa. Ci, którzy zostali, poprzestają z reguły na jednym, dwojgu dzieciach. - Każdy liczy dziś pieniądze a dzieciom trzeba zapewnić przecież jakiś byt - wójt Szopa podkreśla ekonomiczne uwarunkowania. W gminie ubywa mieszkańców. Jeszcze w połowie lat 90. było ich 6,7 tys. mieszkańców, teraz jest 5,6 tys. Tak się składa, że obie te gminy reprezentują powiaty, które otwierają i zamykają najnowszą małopolską tabelę przyrostu naturalnego: w limanowskim jest on najwyższy w Małopolsce, zaś w miechowskim najbardziej ujemny. - Zachowania społeczne ludności północno-zachodniej Małopolski, bardziej zurbanizowanej, są na ogół charakterystyczne dla mieszkańców miast. Zarówno, gdy idzie o postawy prokreacyjne jak i tworzenie rodzin. A generalnie - mniej dzieci. - Nie bez znaczenia jest tu też bardziej laicki model, w przeciwieństwie do mieszkańców rejonów na południe od Krakowa, gdzie w większym, jak się wydaje stopniu, hołduje się tradycji i zasadom Kościoła Katolickiego - szef Urzędu Statystycznego w Krakowie, dr Krzysztof Jakóbik wskazuje niektóre przyczyny utrzymującego się już od dawna małopolskiego zróżnicowania. Z tej reguły jurnego południa wymyka się tylko powiat tatrzański. Przede wszystkim za sprawą Zakopanego z minus 3,40 prom. przyrostem naturalnym. - W ostatnich dwudziestu latach sporo młodych ludzi wyjeżdżało stąd głównie do Stanów Zjednoczonych. A jednocześnie w Zakopanem osiedlały się osoby w wieku emerytalnym - wyjaśnia Krzysztof Jakóbik. Swoją drogą więcej osób umiera niż przychodzi na świat także, gdy idzie o mieszkańców innych małopolskich kurortów - Krynicy, Rabki, Muszyny. Czyżby tzw. dobre powietrze nie służyło prokreacji? Na minusie są największe miasta Małopolski, Kraków (0,56 prom.) i Tarnów (1,31 prom.). Małopolska liczy obecnie 3279 tys. mieszkańców. Według prognoz demografów w 2020 r. ma być w regionie 3317 tys. osób. Więc jednak przybędzie.