Koń pracował w okolicach Rynku Głównego i w 30-stopniowym upale woził turystów. Po południu dorożkarz postanowił wrócić do domu, jednak koń nie wytrzymał wysokiej temperatury i przewrócił się przy ulicy Powstańców. Trzeba go było reanimować, jednak po kilkunastu godzinach zdechł. Jeśli okaże się, że koń był zdrowy, a padł z powodu wyczerpania, dorożkarzowi może zostać postawiony zarzut znęcania się nad zwierzęciem. - Lekarze weterynarii wstępnie orzekli, że mógł to być udar słoneczny, a dopiero później koń padł - powiedział podinspektor Dariusz Nowak z małopolskiej policji. O zwierzęciu leżącym na jezdni i o bijącym go batem woźnicy zawiadomili policję w niedzielę wieczorem kierowcy. Akcja ratunkowa trwała ponad pięć godzin. Weterynarz musiał podpiąć zwierzęciu kroplówkę, a strażacy cały czas polewali konia zimną wodą. Później specjalnym podnośnikiem postawiono go na nogi. W ten sposób zmęczone i osłabione zwierzę udało się odprowadzić do stajni. Ostatecznie jednak nie przeżyło. Jak podkreśla krakowski magistrat, w przypadku kiedy temperatura przekracza 28 stopni C w cieniu, dorożki w godz. od 12 do 15 nie mogą stać na Rynku Głównym, Małym Rynku i Placu Szczepańskim. - Miasto może udzielić dorożkarzom pomocy w znalezieniu zacienionych miejsc, w których będą mogli stacjonować w godzinach zakazu postoju na Rynku i w razie wysokich temperatur o innych porach dnia - powiedział Filip Szatanik z Urzędu Miasta Krakowa.